15 Wiara jest niepokojąca, Aiden Wilson Tozer

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiara jest niepokojąca

Dawni luteranie mówili: "Wiara jest niepokojąca". Marcin Luter był tym człowiekiem, który z pomocą Bożą na nowo odkrył naukę biblijną o usprawiedliwieniu przez wiarę. Nacisk Lutra na to, że wiara jest jedyną drogą do pokoju serca i wyzwolenia z grzechu, dał nowy impuls życia zwyrodniałemu Kościołowi i spowodował reformację. To jest faktem historycznym. Nie jest to sprawą czyjegoś przekonania, lecz prostym faktem. Każdy może to sprawdzić.

Coś jednak stało się z nauką o usprawiedliwieniu przez wiarę, którą głosił Luter. To, co się stało, nie jest takie łatwe do wykrycia. To nie jest już takim prostym faktem, wyraźnym: tak lub nie, oczywistym jak kolor biały lub czarny. Jest to znacznie bardziej nieuchwytne i o wiele trudniej wpaść temu na trop. Ale to, co się stało, jest tak poważne i ma takie znaczenie, że zmieniło to, albo jest w trakcie zmieniania całej perspektywy ewangelicznej. Jeśli proces ten będzie przebiegać dalej, może całkiem dobrze wypaczyć zupełnie chrześcijaństwo i wiarę naszych ojców zastąpić czymś zupełnie innym. A cała ta rewolucja duchowa będzie przebiegać tak gładko i będzie wyglądać tak niewinnie, że z trudem będzie to można zauważyć. Ktokolwiek chciałby przeciwko temu walczyć, zostanie oskarżony o walkę z wiatrakami jak don Kichot.

Wiara Pawła i Lutra była czymś rewolucyjnym. Przewracała ona całe życie danej jednostki i zmieniała ją w całkiem innego człowieka. Brała ona całe życie w posiadanie i podbijała je pod posłuszeństwo Chrystusowi. Brała swój krzyż i ruszała w ślady Jezusa bez zamiaru pójścia z powrotem. Mówiła ona "do widzenia" swoim dawnym przyjaciołom tak zdecydowanie jak Eliasz, kiedy wsiadł do wozu ognistego i w wichrze ruszył ku górze. Nosiła ona cechę ostateczności. Zamykała się wokół człowieka jak pułapka; chwytała człowieka i od tego momentu na zawsze czyniła z niego szczęśliwego sługę jego Pana, związanego z Nim miłością. Zmieniała ona świat w pustynię i ściągała niebo w zasięg wzroku wierzącej duszy. Ustawiała na nowo wszelkie działania i czynności życia, doprowadzając je do zgodności z wolą Bożą. Tego, kto ją posiadł, stawiała na szczycie prawdy, skąd jak z wieży obserwacyjnej widział wyraźnie wszystko, co go spotykało. Czyniła go ona małym, natomiast Boga wielkim, a Chrystusa niewymownie drogim. Wszystko to i jeszcze o wiele więcej działo się z człowiekiem, kiedy przyjął on wiarę, która usprawiedliwia.

Potem przyszła rewolucja, cicha, niezauważalna, i nad wyrazem "wiara" umieściła zupełnie inną konstrukcję. Powolutku, stopniowo znaczenie tego wyrazu zmieniło się z pierwotnego na obecne. A zmiana ta była tak podstępna, że odbyła się prawie bez podnoszących się głosów ostrzegawczych. Lecz jej tragiczne skutki otaczają nas zewsząd.

Obecnie wiara oznacza nie więcej niż bierną moralną zgodę z treścią Słowa Bożego i odkupieńczą śmiercią Jezusa. Praktykowanie tej wiary wymaga tylko podniesienia ręki lub przyklęknięcia na jednym kolanie i przytakiwania głową na znak akceptacji wskazówek pracownika, odpowiedzialnego za zbawienie dusz. Ogólny skutek jest bardzo podobny do tego, jaki ludzie odnoszą po wizycie u dobrego i mądrego lekarza. Przychodzą z takiej wizyty bardzo ucieszeni, z uśmiechem i nieco zawstydzeni, że byli tak mocno zaniepokojeni stanem swego zdrowia, podczas gdy, jak się okazało, nic właściwie im nie brakuje. Po prostu potrzebują nieco wypocząć.

Taka wiara ludzi nie niepokoi. Przeciwnie, cieszy ich. Ona nie powoduje zwichnięcia ich stawu biodrowego, na skutek którego musieliby utykać. Uczy ich ona raczej głęboko oddychać i wykonywać ćwiczenia dla poprawy sylwetki. Twarz ich własnego "ja" zostaje obmyta i ich pewność siebie zostaje uratowana od zniechęcenia. Ludzie ci zyskują te rzeczy, lecz nie otrzymują nowego imienia jak Jakub i nie wkraczają kulejąco w krąg wiecznego blasku słonecznego. "A gdy przechodził przez Peniel, wschodziło nad nim słońce" (1 Mojż. 32, 31). Tak było z Jakubem, a raczej z Izraelem, gdyż nad Jakubem słońce niewiele świeciło. Wstydziło się tego. Chętnie jednak oświecało swoim blaskiem głowę człowieka, którego Bóg przemienił.

Dzisiejsza generacja chrześcijan musi na nowo usłyszeć naukę o niepokojącej właściwości wiary. Ludziom należy mówić, że religia chrześcijańska nie jest czymś, czym można się bawić. Wiara Chrystusowa będzie wydawać rozkazy, albo nie będzie miała z człowiekiem nic do czynienia. Nie zgodzi się ona na przeprowadzanie eksperymentów. Jej moc nie może dosięgnąć człowieka, który potajemnie zachowuje sobie otwartą drogę odwrotu na wypadek, gdyby z Bogiem zaczęło mu być zbyt gorąco. Jedynie człowiek, który zajął pozycję uniemożliwiającą mu drogę odwrotu, może być pewny, że posiadł autentyczną wiarę biblijną. Wiara taka prowadzi do trwałego, nieodwołalnego oddania się Bogu, i bez względu na to, jak bardzo człowiek taki byłby kuszony, będzie zawsze odpowiadał: "Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego."

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • legator.pev.pl