13 (18) Eminem - Dopoki nie rozpadne sie, Book, tlumaczenia, eminem, The Eminem Show

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

EMINEM

DOPÓKI NIE ROZPADNĘ SIĘ

 

Intro:

Ponieważ czasem czujesz się zmęczony

Czujesz się słaby, zwyczajnie wykończony

I kiedy tak się czujesz, to prób nie podejmujesz

Bo jedynie myśl o poddaniu się cię opanowuje

Ale szukaj i znajdź siłę wewnątrz siebie

By ten szajs więcej już nie dręczył ciebie

Zdobądź motywację do dalszego działania

Do bycia przegranym niech cię nic nie skłania

Bo nie ważne jak bardzo jest źle

Gdy chcesz już tylko upaść na twarz i rozpaść się

 

1

Dopóki nie rozpadnę się w pył, będę rozdawał ten hiphopowy rym

Tak długo jak będziesz czuł wspólnotę z nim

Dopóki nie nadejdzie ten dzień, w którym przykryje mnie upadku cień

Nigdy nie powiesz mi, że rzeczywiście niszczę je

Bo gdy nie ma mnie, już me słowo ostrym nie wydaje się

I raperem przestaję być i jako Eminem przestaję żyć

Nowe myśli się pojawiają

Gdy hip-hopowe wersy w świat iść przestają

W sieci utkanej z pajęczyny zatruto jadem złapane dziewczyny

I nawet strzał z adrenaliny czy z penicyliny

Choć szybko zrobiony

Przed najgorszym nie daje ochrony

Nic tego już nie zwalczy Amoxicilin też nie wystarczy

Kryminalny glina hiphopowych zbrodniarzy zabija

Dla niego nie ważne kto się nawinął

Bo są miliony innych, co z muzą Pac’a płyną

Podążasz więc za mną w krok, być może czujesz to

Być może jednak nie, ach przestraszyłeś się

Gdy pokazałem ci ten jeden raz

Bożego ducha żyjącego w nas

Słyszysz teksty szokujące wielu z was

Czy to cud, czy jestem tylko produktem dla mas

Dla podnieconych mój gwizd to do wysłuchania spisek

Nie przejmując się rozmiarem zapominasz o penisie

 

Refren:

Dopóki dach się nie zapadnie

Dopóki blask świateł nie zgaśnie

Dopóki nogi pode mną nie ugną się

Nie zamilkną też usta me

Dopóki dym nie rozproszy się

Dopóki siły nie opuszczą mnie

Dopóki nie rozkruszą się kości me

Będę z tym bagnem rozprawiał się

2

Muzyka jest jak magia

Głębię uczuć skrywa w sobie, która zaistnieje w tobie

Jeśli prawda jest w twym słowie

Gdy wywalasz tekstu wersy ludzie mają ogląd szerszy

Masz więc swój moment i każda pojedyncza minuta

To utrzymania się w nim ciągła próba

Ponieważ taka szansa może się już nigdy nie trafić

By jej nie stracić, wykorzystaj ją najlepiej jak potrafisz

A kiedy twój bieg zakończy się

Zaakceptuj wydarzenia te

Kiedy to co jest skończy się

Nie wiem co myśleć mam, bo tego szajsu kram

Przesiąkł głęboko do środka

Zrobiłem więc listę, oto jak wygląda

Ona idzie tak: Reggie, Jay-Z i przed Biggim Tupac

Dalej Andre z Outcast, Jada, Kurupt i Nas

No a potem ja

Ale w tej fabryce jestem jednym z wielu

Którym zazdroszczą nie tylko talentu

I gdyby mnie na takiej liście nie było

Wcale by mnie to nie ruszyło

Dlatego widzisz mnie jak spaceruję miło

Jakby nic mnie nie dręczyło

Nawet jeśli połowa z was

Ze mną pieprzone problemy ma

Nienawidzicie tego, ale jedno wiecie

Szacunku odmówić mi nie możecie

Prasy sny mokre jak z Bobbim i Whitney

Nate dowal mi

 

Refren:

Dopóki dach się nie zapadnie

Dopóki blask świateł nie zgaśnie

Dopóki nogi pode mną nie ugną się

Nie zamilkną też usta me

Dopóki dym nie rozproszy się

Dopóki siły nie opuszczą mnie

Dopóki nie rozkruszą się kości me

Będę z tym bagnem rozprawiał się

 

3

Już pierwszym wersem pożeram MC serce

Co on myśli sobie? Kombinuje jak mi nie podpaść, mądrze

To jest absurd jak ludzie czepiają się każdego słowa

Pewnie należnego mi poparcia nigdy uzyskać nie zdołam

Nie czuję, żeby udało mi się kiedykolwiek zasłużyć na nie

Ale nie będę służącym, moje miejsce na zawsze zarezerwowane zostanie

I jeśli kiedykolwiek opuszczę tę ziemię

Będzie to oznaczać śmierci skinienie

Ponieważ w głębi duszy to nie wiem

Jakie gorsze może być wydarzenie

Dlatego każdy wers składam mądrze i sprytnie

Moje myśli pojawiają się impulsywnie

Działam jak nałogowiec uzależniony od rymowania

Rapuję jakbym uzależnił się od przeklinania

Jakby moje działanie to była Kim Mathers kalka

Ale nie chcę się miotać w tych nieustających walkach

Fakty są takie, wolę raczej usiąść wygodnie

Wtedy dowolnym raperom mogę dowalić swobodnie

Więc to jest atak generalny

Skierowany w nich pocisk frontalny

Ten utwór to jest rap wojenny

Tym co lubią namieszać podkład niezmienny

Bo nie uważam by fakt, iż jestem Slimem miał znaczenie

Platynowy status to byłoby tylko głupie pieprzenie

Gdybym nie był tym najgorszym kolesiem

 

Refren:

Dopóki dach się nie zapadnie

Dopóki blask świateł nie zgaśnie

Dopóki nogi pode mną nie ugną się

Nie zamilkną też usta me

Dopóki dym nie rozproszy się

Dopóki siły nie opuszczą mnie

Dopóki nie rozkruszą się kości me

Będę z tym bagnem rozprawiał się

 

Outro:

Dopóki dach się nie zapadnie

Dopóki sił mi nie zbraknie

Nie upadnę

Będę dumnie trzymał się

Czując się, jakby nikt nie mógł pokonać mnie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • legator.pev.pl