148, Biskupski - Nieznana Wojna Hollywood Przeciwko Polsce 1939-1945
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mieczysław B.B. Biskupski
Jesienią 1942 roku dokonano paru nieznacznych zmian w postaci Pułaskiego. W scenach dodanych w październiku płacze ze strachu i os'wiadcza, że sparaliżował go lęk. W tym samym czasie jeszcze bardziej ograniczono wątek jego awansu. Teraz już tylko melancholijnie miętosi czapkę poległego kadeta, a Rossi sugeruje, że on też pewnego dnia może starać się o tak wysoką rangę. Ale Pułaskiego, Polaka, czeka długa droga, zanim stanie się godny budzącej respekt pozycji w Ameryce.
Uderzająca jest transformacja polskiego marynarza u Law-sona w stosunku do pierwowzoru Gilpatrica. Scenariusz Law-sona obsesyjnie skupia się na Pułaskim, aby pokazać go jako tchórzliwego, nieodpowiedzialnego, niegodziwego i lubieżnego. Rzecz jasna, niektóre z tych licznych dygresji zostały wyeliminowane bądź skrócone; równoważy je jednak z nawiązką dodanie długiej sceny - Pułaski nie przechodzi w niej próby cnót obywatelskich, których wzorem są jego koledzy. Choć ostatecznie ma swoje chwile chwały, sam pomysł, że nadaje się na kandydata do awansu, jest niedorzeczny. Rossi wie najlepiej ze wszystkich, jak bezwartościowy jest Pułaski i ile ma wad. Jego poparcie dla tego pomysłu to nieporadne deus ex machina ze strony Lawsona. Tak jak Winocki, Pułaski w końcu okazuje ducha walki, ale pozostaje mierną kreaturą, bez porównania z irlandzkimi czy żydowskimi kolegami. Innymi słowy, Amerykanie polskiego pochodzenia to gorszy gatunek, ałe jeżeli właściwie się o nich dba, może być z nich jeszcze jakiś pożytek.
Hollywoodzkie biuro BMP zdecydowanie wolało adaptację Lawsona od pierwotnego tekstu Gilpatrica, uznając ją za „o wiele lepszą" i „doskonałą pod każdym względem". Poynter był zwłaszcza pełen podziwu dla sposobu potraktowania w filmie Rosji i osobiście polecił go Mellettowi, podkreślając ten aspekt jako „podstawowy cel propagandowy" OWI. Wielu członków BMP uważało postać Pułaskiego za wyjątkowo dobrą,
Hollywood i Polonia amerykańska podczas wojny
bo „poruszającą i pokrzepiającą" dla „cudzoziemców", którzy zobaczą, jak stopniowo budzi się w nim poczucie obowiązku. Przemysłowiec Henry J. Kaiser sądził, że film „wzmocni morale" i chciał, by pokazywano go jego pracownikom,
Film został dobrze przyjęty przez ówczesnych krytyków i wciąż ma dobrą opinię jako porządnie zrobione dzieło propagandowe. Przyczynił się w znacznym stopniu do scemento-wania więzi pomiędzy BMP a Warner Brothers, już wcześniej serdecznych. Poynter wysłał do Jacka Warnera wylewny pa-negiryk o „użyteczności" filmu i pogratulował rnu tego dokonania. Warner uważał ocenę Poyntera za „znakomitą" i obaj zgadzali się, że Action m the North Atlantic „pomoże w prowadzeniu wojny". Podniesiony na duchu pochwałami BMP Warner miał
0 nim tak dobre zdanie, że osobiście zachęcał do obejrzenia go
swojego idola, prezydenta Rooseyelta.
Podczas gdy Pułaski Dane'a Clarka jest w Action in the North Atlantic zaledwie postacią drugoplanową, w dwóch innych filmach Amerykanie polskiego pochodzenia są głównymi bohaterami. Pierwszy to dość słaby Destroyer Columbii z 1943 roku. Edward G. Robinson gra w nim Steve'a Boleslavskiego, zasłużonego weterana pierwszej wojny światowej, ptacującego jako spawacz w stoczni23. W wyniku nieprawdopodobnej serii wydarzeń „Boley" załatwia sobie jakoś powrót do służby jako „starszy bosman" na nowym niszczycielu. Jednak zupełnie nie radzi sobie z nowymi obowiązkami. Zraża do siebie załogę
1 wywołuje serię wypadków, doprowadzających go do procesu
przed sądem wojennym i degradacji za „niekompetentne przy
wództwo". Nawet kapitan, jego stary i oddany przyjaciel, jest
Robinson był ważnym sponsorem partyjnych przykrywek. FBI uważało go za „sympatyka komunizmu". Jego pamiętniki nie rnowią nam nic o filmie,
300
301
[ Pobierz całość w formacie PDF ]