15 NIEDZIELA ZWYKŁA A, ROK A

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

1.

Ależ dzisiaj gorąco! Pewnie każdy chciałby zaraz usiąść w cieniu drzewa, zjeść loda, a najlepiej popływać...

Woda - jakie to wspaniałe cudo! Za szybą w akwarium można zobaczyć różnokolorowe ryby, małe i taaakie duże. A oprócz tego ślimaki, muszelki i moczarkę kanadyjską, żyjące w wodzie. W czystej wodzie widać każdy kamyczek i piasek oraz pływające rybki. W takiej wodzie każdy by chętnie pływał.

Ale kiedyś w "Płomyczku" widziałem rysunek pana Gwidona Miklaszewskiego: na brzegu jeziora stał wędkarz z długą wędką i oczywiście chciał łowić ryby. Zarzucił wędkę i... zamiast ryby, wyłowił puszkę po rybach, następnym razem wyciągnął stary but, z którego wychodziły gwoździe i udawał rekina z otwartą paszczą.

Ks. Grzegorz Robaczyk - WAKACJE Z BOGIEM BK 90

- 2 -

W jednej z krakowskich kawiarń siedzieli kiedyś przy stoliku: Włodzimierz Tetmajer, Jan Skotnicki, Leon Wyczółkowski i inni twórcy z tamtejszego środowiska artystycznego. Wśród nich był Brat Albert Chmielowski. Pochylony wiekiem, w zgrzebnym habicie, z drewnianą protezą zamiast nogi, pogodny, tryskający humorem, pełen radości życia. Malarz i dyplomata, Jan Skotnicki, w pewnej chwili pochylił się w jego stronę, ażeby zapytać go o coś, co intrygowało ich wszystkich od szeregu lat.

"Bracie, proszę mi szczerze odpowiedzieć, wiem, że brat szukał szczęścia w wojaczce, w walce o Polskę. Wiem, że brat szukał ukojenia w nauce, sztuce. Czy wreszcie dzisiaj, w tym habicie, znalazł brat to, czego pragnął?" Brat Albert roześmiał się na to pytanie, położył rękę na dłoni Skotnickiego i patrząc mu w oczy odpowiedział: "Mam schronisko i stowarzyszenie mych braci w Krakowie, Tarnowie, we Lwowie i w Zakopanem. Rozdałem w tym roku 20000 bochenków chleba, 12000 porcji kaszy, daję nocami dach nad głową setkom tych, którzy go nie mają. Niech ci bracie Janie, to służy za odpowiedź".

Potem wstał, wyprostował się, tupnął swą drewnianą protezą w posadzkę i powiedział: "Muszę już iść do swoich". Długo po jego odejściu panowało milczenie. Każdy zastanawiał się nad własnym losem i nad własnym szczęściem.

Dużo mówiąca odpowiedź Brata Alberta na pytanie; czy znalazł szczęście, którego szukał, pobudziła jego przyjaciół do refleksji i zastanowienia się nad wartością i owocnością życia.

KS. MARIAN BENDYK ŻYĆ EWANGELIĄ – A –

- 3 -

Święci uczą nas ufać Opatrzności Bożej

"Skoro nie polegając na sobie, w Nim całą ufność składać będziecie, mężnym sercem Jemu służyć, Jemu czynić całkowitą z siebie ofiarę; nie bójcie się, by wam kiedy zabrakło rzeczy potrzebnych do życia" (św. Teresa z Avila). - Błogosławiony Edmund Bojanowski zwykł był mówić: "Moim trzosem jest Opatrzność Boża". - "Wszystko pochodzi z miłości, wszystko jest skierowane ku zbawieniu człowieka. Bóg czyni wszystko tylko w tym celu" (św. Katarzyna ze Sieny). - ,Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On chce, chociaż mogłoby wydawać się najgorsze, jest dla nas najlepsze" (św. Tomasz More.)

"Boże mój, całe życie moje było szeregiem łask i błogosławieństw zsyłanych na mnie. Nie potrzebuję tu wiary, bo doświadczam przez długi czas, jak Twoja Opatrzność czuwa nade mną... Całą mocą mojej wiary uznaję Panie mądrość i dobroć Twej Opatrzności, nawet w niezbadanych sądach Twoich i niepojętych Twoich wyrokach". (John Henry Newman)

Ks. Stanisław Jura Cor - OPATRZNOŚĆ BOŻA BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(142) 1999

- 4 -

Urodził się w Anglii na początku naszego wieku, w rodzinie ateistycznej. Chrzest przyjął w osiemdziesiątym roku życia. Jego życie było barwne i pełne przygód, ale pewnej nocy uzmysłowił sobie, że jest straszliwie szare i puste, a nie ma nikogo do kogo mógłby się zwrócić o pomoc: "Sam w pustym domu i - jak mi się wydawało - sam w całym świecie. Sam we wszechświecie i w wieczności... Bez ludzkiego głosu, na który mógłbym z nadziej~ czekać, bez czyjegoś serca, do którego mógłbym dotrzeć. Bez Boga, do którego można się zwrócić, czy Zbawcy, który mógł uchwycić moją dłoń" (Malcolm Muggeridge, Jezus, Człowiek, który żyje, Kraków 1990). W tamtą noc postanowił zakończyć swoje życie... Pojechał nad morze, wypłynął na głębię i wtedy zauważył na brzegu ogniki świateł miasta. Jakaś siła kazała mu zawrócić do świata żywych. Wśród ciemności i fal zaczął płynąć w stronę brzegu, z którego przed chwilą zszedł w stronę śmierci. Zamiast ucieczki w jej ramiona, podjął trud przywrócenia sensu swojemu życiu... Aż wreszcie odkrył Boga, którego miłość ma jedno imię w ludzkim życiu: Jezus Chrystus. On jest jak to światło miasta na brzegu, które wzywa do powrotu. Otwórzmy zatem serca i uszy na Jego wołanie i nie gardźmy słowem Pana!

Twoje życie, moje życie, być może jest o wiele mniej skomplikowane. My przecież wierzymy w Jezusa, my Go wyznajemy. Tylko czy aby tak naprawdę

głęboko wierzymy i szczerze wyznajemy...?

O. Kazimierz Zdziebko OMI - INNE W KOŃCU PADŁY NA ZIEMIĘ ŻYZNĄ I PLON WYDAŁY..." BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 5-6(142) 1999

- 5 -

Przypatrzmy się wszyscy, jak to ziarenko Słowa Bożego rozwijało się u Janka Berchmansa. Miał już 10 lat, a wtedy z upodobaniem czytał głośno całej rodzinie podczas codziennych posiłków. Szczególną przyjemność sprawiało mu, gdy treścią książki był opis dziecięctwa Pana Jezusa lub Jego cierpienia oraz żywoty Świętych. Tak się wtedy przejmował tym czytaniem, że zapominał o wszystkim, co się działo wokół niego. Niekiedy odsuwał się od zabaw z kolegami, udawał się w zaciszne miejsce i tam rozmyślał lub czytał. Z tego czytania powstał piękny owoc: Janek został świętym.

Inaczej rozwijało się to Boże Słowo u Klary z Malines. Jako dziecko chciała się ustawicznie bawić. Pewnego dnia nauczycielka powiedziała jej, że w niebie będą ustawiczne wakacje, niekończące się przyjemności i wiecznie trwające święto. "W takim razie - powiedziała Klara - muszę się tam dostać". Wytłumaczono jej, że aby w niebie zawsze się weselić, trzeba tu na ziemi być pracowitą i grzeczną. Dziewczynka tak się przejęła tymi słowami, że od tej pory nauczycielki nie miały trudności w nauczaniu jej o Bożych prawdach, bo dziewczynka przyłożyła się całym sercem do nauki i pracy. I znowu, jak u Janka, owocem jej życia była świętość.

  Ks. T. Dusza Zachęta do nauki religii s. 86-87 Materiały Homiletyczne Lipiec/Sierpień nr 158.

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • legator.pev.pl