153, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Biurokratyczny rekord świata Minął kolejny rok funkcjonowania Polski w strukturach Unii Europejskiej. Rok postępującej biegunki prawodawczej, narastającej biurokracji i absurdu. Ustawodawcy we współpracy z urzędnikami produkuje tysiące zbędnych regulacji zatruwających ludziom życie. Niekończąca się powódź nowych przepisów jest źródłem dochodów dla coraz większej liczby ludzi. Tytuły prasowe nie zachęcają już do lektury zapewnieniami o dostarczaniu rzetelnych informacji i komentarzy, lecz hasłem: „najszybciej poinformujemy o najnowszych zmianach w przepisach prawnych”. Wielu urzędników nieźle żyje z prowadzenia szkoleń i wykładów, podczas których wyjaśniają, jak wykorzystać luki w przepisach, stworzonych często przez nich samych. Masowym zjawiskiem stało się zwracanie się polityków o prawniczą „ekspertyzę” lub „opinię” w niemal każdej spornej sprawie. Kosztowne „ekspertyzy” i „opinie” sporządzają nierzadko prawnicy odpowiedzialni za stworzenie niejasnych przepisów, które interpretują (jest oczywistą sprawą, że permanentne zlecanie prac zewnętrznym kancelariom prawnym w żadnym stopniu nie uszczupliło zatrudnienia w urzędach, bo nie na tym ta cała zabawa polega). Następuje dynamiczny rozwój nowego sektora gospodarki: „walki z absurdami biurokratycznymi”. W tę „walkę” zaangażowała się Unia Europejska, politycy, dziennikarze i urzędnicy. Powstają „komisje” i inne struktury biurokratyczne, które „analizują”, „wysłuchują” i „proponują”. W medialnym zgiełku wytwarzanym przez intensywną „walkę z biurokracją” mało kto zwraca uwagę, że stanowi ona znakomity parawan dla najbardziej ordynarnego „lobbingu” (żarówki, termometry itd.). W sytuacji, w której co roku powstają (lub ulegają zmianie) tysiące przepisów, polityk postulujący zmianę jakiejś ustawy nie wywołuje żadnego zainteresowania mediów i opinii publicznej. Stąd coraz częściej słychać o wprowadzeniu (zmianie) „pakietu ustaw”. Pod koniec 2008 roku Zbigniew Chlebowski zapewniał, że w ramach „ofensywy październikowej” Sejm przyjmie 140 projektów ustaw (w tym „pakiet ustaw społecznych”). W tym samym czasie rząd zaaprobował „pakiet ustaw reformujących system badań naukowych”. Z kolei wiosną 2009 roku ogłoszono rozpoczęcie prac nad „pakietem ustaw antykryzysowych”, aby zademonstrować niezłomną wolę „walki z kryzysem”. Krytykowana przez dziennikarzy minister zdrowia Ewa Kopacz zadeklarowała pod koniec ubiegłego roku, że w najbliższym czasie przedstawi „pakiet ustaw farmaceutycznych”.

Dziennik ustaw Po przyłączeniu Polski do Unii Europejskiej znacznie zmniejszyły się kompetencje polskiej władzy ustawodawczej. Każdorazowa konieczność sprawdzenia, czy projekt jest zgodny z prawem UE, nie zniechęca do mnożenia nowych przepisów. Ubiegłoroczne numery Dziennika Ustaw liczyły łącznie 18.350 stron i niewiele pod tym względem ustępowały rekordowym z 2004 roku (21.032 strony). Tym samym kłamstwem okazało się tłumaczenie, że obszerne roczniki Dziennika Ustaw w okresie poprzedzającym Anschluss były wyjątkiem wynikającym z konieczności „dostosowania” polskiego prawa do UE. Przeglądając ubiegłoroczne wydania Dziennika Ustaw, można odnieść wrażenie, że nie ma żadnego obszaru życia, które pozostałoby pozbawione regulacji prawodawczej. Rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie materiału biologicznego wykorzystywanego w rozrodzie zwierząt gospodarskich reguluje charakterystykę jaj przeznaczonych do sztucznego wylęgu. Powinny one posiadać odpowiednią dla gatunku masę oraz wielkość komory powietrznej, zapewniające prawidłowy przebieg lęgu oraz wysoką jakość biologiczną wylężonych piskląt; nieruchomą komorę powietrzną znajdującą się na tępym końcu jaja; białko przezroczyste, bez ciał obcych i zmętnień; kulę żółtkową mało ruchliwą, centralnie położoną, bez krwistych plam. Co oczywiste takie jaja powinny pochodzić od rodów drobiu wpisanych do ksiąg hodowlanych albo od mieszańców wpisanych do rejestru. Jedno z rozporządzeń ministra pracy i polityki społecznej reguluje kwestię bezpieczeństwa i higieny pracy przy ręcznych pracach transportowych. Oto fragment: Organizując ręczne prace transportowe, należy brać pod uwagę konieczność ręcznego przemieszczania przedmiotów, gdy: przedmiot jest zbyt ciężki, za duży, nieporęczny lub trudny do utrzymania według oceny osoby kierującej pracownikami; przedmiot jest niestabilny lub jego zawartość może się przemieszczać; przedmiot jest usytuowany tak, że wymaga trzymania lub operowania w odległości od tułowia pracownika, albo ma tendencję do wyginania się lub obwijania wokół tułowia pracownika; kształt lub struktura przedmiotu mogą powodować urazy u pracownika, zwłaszcza w przypadku kolizji; wydatek energetyczny niezbędny do podnoszenia i przenoszenia przedmiotu przekracza 2000 kcal na zmianę roboczą; przemieszczanie przedmiotu może być wykonywane tylko poprzez skręt tułowia; wykonanie pracy wymaga pochylenia tułowia pracownika o kąt większy od 45 stopni lub wykonania czynności przemieszczania w pozycji niestabilnej; mogą wystąpić nagłe ruchy przedmiotu; (…) powierzchnia jest nierówna, stwarzająca zagrożenie przy poruszaniu się lub jest śliska w zetknięciu ze spodem obuwia pracownika; (…) podłoga lub powierzchnia oparcia stóp jest niestabilna; przedmiot ogranicza pole widzenia pracownika; temperatura, wilgotność i wentylacja są niedostosowane do wykonywanej pracy.

Dziennik urzędowy Unii Europejskiej Po Anschlussie nowe przepisy prawne zamieszczane są również w serii L Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej. Dotychczasowe (do Anschlussu) unijne prawo zostało zgromadzone w opublikowanym w 2004 roku wydaniu specjalnym, obejmującym niemal 88 tysięcy stron regulacji. Od tej pory roczna produkcja brukselskiej biurokracji oscyluje między dwudziestoma a trzydziestoma tysiącami stron nowych przepisów (wyjątkiem jest rok przyłączenia Polski do UE – od 1 maja do 31 grudnia 2004 roku opublikowano 11.481 stron regulacji, patrz: wykres). W połączeniu z nadwiślańskim prawotwórstwem daje to ponad 40 tysięcy stron prawnych regulacji rocznie! Szacuje się, że przez pierwsze 40 lat istnienia struktur wspólnotowych wyprodukowano 10 tysięcy aktów prawnych. W latach 1997-2007 już aż 12 tysięcy! Profesorowi Mirosławowi Piotrowskiemu (posłowi do PE) udało się uzyskać informację od przewodniczącego Komisji Europejskiej, że tworzeniem unijnych przepisów zajmuje się cztery tysiące zespołów roboczych. Wkrótce potem okazało się, że jest to liczba niepełna. W przeciwieństwie do krajowego Dziennika Ustaw mającego ciągłą numerację stron, każde wydanie Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej jest numerowane osobno, co utrudnia statystyczną analizę brukselskiej biegunki prawodawczej. Prawdopodobnie „Najwyższy CZAS!” po raz pierwszy w historii publikuje informacje o łącznej objętości Dziennika Urzędowego UE (patrz: wykres). Pobieżna lektura Dziennika Urzędowego UE przynosi czytelnikowi wiele radości. Może dowiedzieć się, ile powinna wynosić minimalna powierzchnia klatki dla kur, długość koryta paszowego dla jednej nioski, nachylenie podłogi oraz wielkość otworu wybiegowego. Unijne przepisy regulują wysokość tak zwanej powierzchni zmywalnej (kafelków) i odległość grzejników od ścian w szpitalach. Zgodnie z brukselskimi normami marchew jest owocem, koźle mięso – baraniną, a ślimaki – rybami. Przez kilkadziesiąt lat obowiązywała dyrektywa regulująca jakość drewna sprzedawanego na rynku wspólnotowym (w tym kwestię sęków) – na szczęście została unieważniona. Cały czas obowiązują jednak normy jakościowe regulujące wielkość owoców i warzyw. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jedynym sposobem na likwidację tych gigantycznych absurdów utrudniających ludziom życie jest załamanie się całej Unii Europejskiej pod ciężarem własnej biurokracji.

Prawdziwe źródło eurokracji Przed tygodniem p. Henryk Roliński w tekście pt. „Biurokratyczny rekord świata” wyżywał się rytualnie na urzędasach Jewrosojuza. Jak jednak programowo domagał się śp. Fryderyk von Hayek, demaskować należy prawdziwe źródło zjawiska. Nic tak nie wkurza ludzi – pisał von Hayek – jak pokazanie im prawdziwego źródła ich poglądów i działań. Dlatego tak starannie pokazujemy, że 90% pomysłów federastów to kopie pomysłów ideologów Narodowo-Socjalistycznej Partii Robotniczej Niemiec. Jednak biurokratyzacja to pomysł o wiele starszy od Hitlera. Sięga ustroju zaprowadzonego w Rosji przez (oby z Piekła nie wyjrzał!) Piotra I Wielkiego – a wcześniej jeszcze niewątpliwie Bizancjum z okresu skostnienia (1025-1453 po Chr.). Gdy w unii personalnej z Cesarstwem Rosyjskim odbudowywano Królestwo Polskie, budowano je wedle wzorów rosyjskich. Ludziom wyśmiewającym eurokrację polecam więc (za śp. Zygmuntem Glogerem) rozkaz Naczelnego Wodza (W Ks. Konstantego) z 18 stycznia 1827 roku, przepisujący nowy sposób nakładania i noszenia pakunku: „Gdy sprzączka, która spina pasek poprzeczny u dołu, służy jedynie do przedłużenia lub skrócenia onego, niema potrzeby rozpinać onej do zdjęcia tornistra. Należy dla tego tylko odemknąć haczyk, który jest pod sprzączką; to uskuteczniwszy, pasy nie będąc już niczem z przodu trzymane, dosyć jest dobyć z nich lewe ramię, aby spadły razem z tornistrem i z płaszczem, co wszystko natenczas żołnierz prawą ręką przytrzymuje. Wdziewanie tornistra jest równie prostem i uskutecznionem ma być następującym sposobem: wszystkie szczegóły rzemieni, będąc przypasowane na swojem miejscu, żołnierz kładzie najprzód rękę i lewe ramię między pasy podłużne i tornister, potem lekkiem poruszeniem wyższej części ciała pochylając one trochę na prawo i nasunąwszy tornister własnym ciężarem jego na tęż stronę, posuwa prawą rękę nieco wtył, chwyta rzemień, będący z tej samej strony, i założywszy go na ramię, zakłada przedni haczyk na swój karb. Sposób ten jest tak łatwym, iż żołnierz w nim wyćwiczony bez żadnej obcej pomocy nie więcej do tego jak jedną potrzebuje minutę”. Żołnierz I Królestwa a nawet Rzeczypospolitej Obojga Narodów parsknąłby zapewne szczerym śmiechem. Wzorem dla Unii nie jest więc Hitler, tylko biurokracja z najgorszego okresu caratu, o którym śp. Zygmunt hr. Krasiński pisał: „Rosja jest wytworem pierwiastków najbardziej złowrogich najbardziej rozkładowych, jakie są w historii. Zepsucie wyrafinowane ostatnich czasów Bizancjum przeszło w jej kościół i jej dyplomację. (…) Rosja jest wielkim komunizmem, rządzonym przez władzę zarazem teokratyczną i wojskową. Ta władza zaś równa terrorowi z 1793 r. w okropności, jest od niego nierównie wyższa w swej organizacji, w swej zdolności trwania. Danton, Marat i Robespierre to figury blade, jeśli się je postawi obok takich rewolucjonistów jak Iwan Groźny, jak Piotr I, jak Mikołaj I”. Poeta oskarża też carat, że: „odda całą swą potęgę na usługi rewolucji socjalnej, aby obalić trony tych dynastii, co świeże zerwały z nim przymierze albo nim wzgardziły”. Jeśli nawet pamiętać, że Wieszcz w tym tekście – pisanym w celu politycznym, jako Memoriał dla Napoleona III – przesadza, to uwagi o istocie organizacji państwa rosyjskiego są trafne. I kiedy naiwni sądzili, że zrywamy z rosyjską tradycją państwową, taka właśnie organizacja jest nam obecnie narzucana z Zachodu…. JKM

27 lutego 2010 Znowu przed wyborami , a jakże demokratycznymi- rządzący majstrują  w prawie wyborczym, także i a jakże -demokratycznym. Platformie Obywatelskiej, chodzi o to- jakżeby inaczej, jak tylko  o pognębienie, pardon-  pogłębienie studni obywatelskości, i pragnie nadać prawa wyborcze- szesnastolatkom, czyli dzieciom zupełnym, odpornym na rozsądek, ale za to nieodpornym na emocje. Jeszcze bardziej , niż ludzie dorośli.. Szesnastolatki łatwiej się zakochują. W tym- jest szansa- że  w Platformie Obywatelskiej tak jak  podczas  poprzednich wyborów- równie demokratycznych..  Miała być druga Irlandia, wcześniej druga Japonia. Japonia tonie w długach, Irlandia trzymała się na budownictwie. Jakoś nikt nie mówi o Chinach? No tak! Tam nie ma demokracji i praw człowieka, Taki wzór nie jest nam potrzebny! Potrzeba jest demokracja! Udoskonalaczom demokracji z Platformy Obywatelskiej chodzi o to, żeby demokracja znowu zatriumfowała na poziomie szesnastolatków. Jeśli zatriumfuje na poziomie szesnastolatków- zatriumfuje na poziomie czternastolatków , a może nawet- w przyszłości- dziesięciolatków.. Chodzi o ten triumf i żeby nie być przygniecionym przez bramę triumfalną demokracji.. Ot co! Dzieciaki jeszcze łatwiej się oszuka propagandą, tak jak podczas tzw. Powstania Warszawskiego , pędząc je pod lufy niemieckich karabinów maszynowych- bezbronnych.. Dzisiaj bezbronność opiera się na naiwności i na postawach kształtowanych przez wszechobecną propagandę. I wychodzi na to samo.. Młody szesnastoletni człowiek będzie miał  wielką radochę  w pójściu  pod lufy karabinów  maszynowych demokracji, bo starsi- systematycznie oszukiwani w III Demokratycznej Rzeczpospolitej, przez różnej maści demokratów- nie zamierzają pójść, bo mają już dość tego oszustwa. Dlatego trzeba zapędzić dzieci.. Dzieci są wdzięcznym tematem do wszystkiego. W tym  dla demokracji…

Zapędzą  do  żłobków, przedszkoli i do urn.. A kogo obchodzi jak będą głosowali.? Ważne kto liczy głosy! Prawda towarzyszu Stalin..  

Kiedy Degas był już znanym malarzem, do jego pracowni przeszedł jego miłośnik i nie zobaczywszy na ścianie ani jednego obraz mistrza, zapytał: - Dlaczego nie powiesi pan na ścianie którejś ze swoich prac? - Mój przyjacielu- odpowiedział malarz. - Nie stać mnie na kupno takich drogich obrazów. Ale nas stać, na coś tak drogiego jak demokracja. Jedne wybory- to ponad 100 milionów złotych . Tylko po to, żeby wybrać tych samych.. Co będą robili to samo, co poprzednicy. To znaczy.. Podnosili podatki, rozbudowywali państwo przeciw nam  i płodzili tysiące przepisów paraliżujących nasze życie.. I zachwaszczali je! No i kradli budując system umożliwiający kradzież i marnotrawstwo.. To po co tak naprawdę co jakiś czas zawracać nam głowę? Niech rządzą ci sami demokraci- jak ma być tak samo i jeszcze   gorzej.. Nie będą przynajmniej zwalać jeden na drugiego, że to nie oni, a tamci poprzedni.. I nie będzie takiego permanentnego demokratycznego zamieszania.. Zapanuje błogi spokój, ale nie… Oni do tego nie dopuszczą! Muszą czterdzieści milionów zamieszać w politykę- bo demokracja polega na angażowaniu wszystkich w sprawy, którymi się wszyscy nie interesują. A powinni- zdaniem demokratów.. Bo dlaczego gospodyni wiejska ma się interesować polityką? W końcu gospodyni wiejska też powinna rządzić państwem- według słów klasyka tyczących kucharek. Natomiast takimi Mysłowicami nie rządzą ani gospodynie wiejskie, ani kucharki, a staje się tam ciemność.  Tamtejszy prezydent miasta wybrany- a jakże demokratycznie- zdecydował, ale już nie demokratycznie,  żeby wszystkim radnym- już od 1 marca- który głosowali za oszczędnościami  w mieście-wyłączyć światło  w latarniach i na ulicach(???). Naprawdę niezły pomysł, ale głównie uderzy on w prostytutki stojące po latarniami, kiedyś czerwonymi- a teraz już niekoniecznie. Tamtejszy dostawca prądu otrzymał już od prezydenta utajnioną listę ulic, na których z powodu oszczędności mają zostać wyłączone lampy uliczne. Jak zwykle w demokratycznym państwie przypadków, wybór ulic pokrywa się dokładnie z adresami radnych , którzy demokratycznie postanowili głosować przeciw rozrzutności – ich zdaniem- jakich dopuszcza się prezydent. A ja uważam, że władza po to ma demokratyczną władzę, żeby była rozrzutna i żeby jej wola była uszanowana, nawet gdy rozrzutna jest naprawdę.  Władza to władza.. Krnąbrni demokratyczni radni ośmielili się glosować demokratycznie za cięciami w Miejskim Zarządzie Dróg, odpowiadającym w Mysłowicach za odśnieżanie, remonty dróg czy uliczne oświetlenie. Nie da się zrobić tak jak podczas walki z analfabetami, że starsi ludzie powymierali i w ten sposób zlikwidowano analfabetów. Mysłowiccy radni tak szybko nie powymierają.. No i nie są analfabetami! A swoją drogą należałoby pociągnąć wątek dotyczący obsady personalnej w  Miejskim Zarządzie Dróg. Dlaczego? Bo pan prezydent próbuje walczyć z „opozycyjnymi „ radnymi wyłącznie przy pomocy wyłączenia im światła na ulicach, na których mogą dostać po ciemku w  przysłowiową mordę. Ale  nic nie wspomina o remontach dróg i odśnieżaniu, że im uniemożliwi na ich ulicach. Może to oznaczać, że ma kogoś- na kim mu zależy- właśnie przy odśnieżaniu i naprawie dróg. No powiedzmy, jakąś firmę, w które pracuje brat, albo szwagier.. Co w demokratycznej Polsce jest dosyć częste. W końcu wszyscy walczyliśmy o demokrację w III Rzeczpospolitej. Bo w takim królewskim kiedyś Krakowie, a dzisiaj na wskroś demokratycznym, tamtejszy magistrat zorganizował konkurs na…. nową interpretację  hejnału krakowskiego(???) Jak dobrze panu prezydentowi Jackowi Majchrowskiemu , popieranemu przez Sojusz Lewicy Demokratycznej-pójdzie, to z Wieży Mariackiej będzie odgrywany hejnał heavy metalowy(???) Bo właśnie taka interpretacja wygrała. Na razie w konkursie, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano. Wszystko powoli, żeby tylko zniszczyć  tradycję.. Pani Edyta Górniak, która właśnie po rozwodzie zostawiła sobie dom w Portugalii, kiedyś interpretowała hymn Polski w Korei.. Kompletny nonsens!  Nie było mi specjalnie szkoda Mazurka masona Dąbrowskiego, który sanacyjny rząd dekretem z 1927 roku  ustanowił jako hymn Polski.. Szkoda byłoby mi, gdyby „Rota” była hymnem, a pani Górniak by ją  interpretowała. To byłoby straszne pośmiewisko.. W każdym razie Lewica nie ustaje w ciągłym podmywaniu fundamentów, tradycji, przeszłości.. Każe nam zapomnieć o przeszłości, a patrzeć w przyszłość.. To sobie towarzysze patrzcie! Ja będę ciągle zaglądał w przeszłość.. Bo historia jest nauczycielką życia. I ile wyjaśnia! W naszej tradycji niedojrzałość nigdy nie była  wzorem  do  naśladowania.. Do naśladowania były dobre wzory naszej tradycji. Alle nie te powiązane z masonerią, socjalistami, rewolucjonistami i innymi tego typu nurtami destrukcyjnymi. Tradycja związana z konserwatyzmem! Tradycja królewska, nie demokratyczna- bo takiej nie ma, mimo, że demokracja jest. Jak to piszą o Średniowieczu socjaliści lewicowi i demokratyczni:” Ludzie Średniowiecza żyli w nędzy i dużej umieralności”(???!!!). No tak… Skoro to prawda, to dlaczego turyści chcą tylko oglądać Wawel i inne perełki sztuki średniowiecznej w postaci katolickich kościołów- okresu monarchii.. A niech chcą oglądać  obskurnych blokowisk okresu demokracji? Mam nadzieję, że nie będą musieli słuchać hejnału heavy metalowego okresu demokracji, a będą słuchali nadal hejnału konserwatywnego okresu monarchii.. Tak nam dopomóż Bóg! Krakowiacy i Górale…! Do was się zwracam .Pogońce organizatorów tych konkursów, które są wstępnym przygotowaniem do zmian. Nie dajcie się urobić! Brońcie tradycji! WJR

"SZPAKIEM" KIEROWAŁ KOMOROWSKI - NIEZALEŻNA TV Akcję "Szpak" przeciwko Radosławi Sikorskiemu, ówczesnemu ministrowi w rządzie Jana Olszewskiego, WSI prowadziły w czasach, gdy za służby odpowiadał Bronisław Komorowski. Fakt ten przypomniał na konferencji prasowej Antoni Macierewicz. Antoni Macierewicz uważa, że mamy do czynienia z propagandą mającą na celu dyskredytację działalności komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, którą kierował. Jako przykład podaje akcję przeciwko obecnemu szefowi MSZ. - Nie jest prawdziwe oświadczenie pana Bronisława Komorowskiego, że inwigilacja Radosława Sikorskiego miała miejsce wtedy, gdy on nie pełnił funkcji wiceministra obrony narodowej odpowiedzialnego za WSI - mówi Macierewicz. - Jest dokładnie odwrotnie. Data rozpoczęcia postępowania WSI mająca na celu inwigilację Sikorskiego to 2 października 1992 roku. Ta procedura trwała przez następne dwa lata. Przez większość tego czasu pan Bronisław Komorowski był wiceministrem ON odpowiedzialnym za WSI - zaznacza Macierewicz i dodaje, że sprawę prowadził "zaufany funkcjonariusz Bronisława Komorowskiego", Lucjan Jaworski. - Próba sugerowania, że podczas jej (komisji - red.) prac zbierano jakieś haki, nieprawdziwe, fałszywe lub nielegalnie zdobywane zarzuty, że prowadzono jakieś indywidualne zarzuty, jest absolutnie fałszywa - podkreśla Antonii Macierewicz.

KŁAMSTWA BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO I WSI W ciągu ostatnich dziesięciu dni niektórzy politycy oraz byli funkcjonariusze WSI przekazali opinii publicznej fałszywe i szkalujące mnie osobiście, a także Komisję Weryfikacyjną, opinie i informacje. Pragnę się do nich ustosunkować, by opinia publiczna mogła ocenić wiarygodność kampanii fałszów i pomówień. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że tak naprawdę mamy do czynienia przede wszystkim z walką wewnętrzną w PO między poszczególnymi obozami i osobami aspirującymi do stanowiska prezydenta państwa, a sprawy likwidacji WSI używa się instrumentalnie. Apeluję jednak do polityków PO, by mieli odwagę wprost mówić o sobie, a nie używać mnie do swoich porachunków. Chodzi o następujące kwestie:
1. Nie jest prawdziwe oświadczenie pana posła Bronisława Komorowskiego, że inwigilacja Radosława Sikorskiego miała miejsce, gdy nie pełnił funkcji wiceministra obrony narodowej odpowiedzialnego za WSI. Przeciwnie. Data rozpoczęcia sprawy przez WSI o kryptonimie „Szpak” (czyli inwigilacji Sikorskiego) to 2 październik 1992 r. W tym czasie Komorowski był wiceministrem obrony narodowej – funkcję pełnił do listopada 1993 r. Przez cały ten czas prowadzono intensywne i brutalne rozpracowanie Sikorskiego pod zarzutami stricte politycznymi używając do tego wszelkich narzędzi operacyjnych z podsłuchem i podglądem włącznie kierowanymi przeciwko Radosławowi Sikorskiemu, jego narzeczonej, rodzicom, bliskim i współpracownikom. Sprawę prowadził zaufany ministra Komorowskiego płk. Lucjan Jaworski, którego Komorowski mianował szefem kontrwywiadu WSI po wcześniejszej konsultacji z Florianem Siwickiem, jednym z autorów stanu wojennego. Płk. Jaworski to jeden z brutalniejszych ludzi WSW ścigający w 1982 r. opozycję i posługujący się przy tym argumentami antysemickimi. Działał przeciwko "Tygodnikowi Mazowsze", "Tygodnikowi Wojennemu", "Wiadomościom". Szczególnie zasłużył się, inwigilując rodzinę Ryszarda Bugaja. Komorowski musiał wiedzieć, kogo mianuje i utrzymuje na tym kluczowym stanowisku, zwłaszcza, że polecał go Siwicki. Inwigilacja Radosława Sikorskiego miała podłoże czysto polityczne, a nie związane z bezpieczeństwem państwa! Najlepszym dowodem na to jest uzasadnienie zawarte w sprawie „Szpak”. Problem polega na tym, że ci, którzy bronią WSI, jednocześnie bronią metod stosowanych przez WSI i pragną je w Polsce przywrócić. I to jest geneza tej kampanii pomówień, z jaką mamy teraz do czynienia.
2. Nie jest prawdą, że większość spraw skierowanych przez Komisję Weryfikacyjną została umorzona, czy jak raczył to sformułować Komorowski - wrzucona do kosza. Przeciwnie: większość z 29 spraw (tyle skierowała Komisja Weryfikacyjna) jest nadal prowadzonych, włącznie z tą najważniejszą: dotyczącą nielegalnego handlu bronią. Przypominam, że pan Komorowski odpowiadał za WSI wówczas, gdy sprawa ta była planowana i gdy podejmowano kluczowe decyzje w tej kwestii. Fałszywa jest liczba 401 spraw skierowanych przez KW do prokuratury - takich spraw było 29. Nie wiem, skąd wzięły się pozostałe liczby. Być może chodzi o sprawy skierowane przez szefa SKW, ale ich było więcej i nawet z relacji prokuratora Parulskiego wynika, że 98 z nich nadal jest prowadzonych. Posługiwanie się przez polityków atakujących likwidację WSI fałszywymi danymi jest żenujące.

3. Istotą kwestii likwidacji WSI był fakt oparcia struktury tej służby na kadrach szkolonych przez GRU i KGB. Osób tych było 300, jak wykazuje imiennie Raport, a obejmowali oni większość kluczowych stanowisk w służbie, tworząc realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Te organizacje mają krew polską na swoich rękach. Odwoływanie się do metod GRU i KGB w wolnej Polsce jest haniebne i uwolnienie nas od tego dziedzictwa to wielka zasługa członków Komisji Weryfikacyjnej, ale przede wszystkim prezydenta i sejmu, którzy podjęli stosowne regulacje ustawowe.

4. Ustawa o likwidacji WSI była przez Komisję pedantycznie przestrzegana. Pragnę przypomnieć, że nakazywała ona wysłuchanie żołnierzy byłych WSI w sprawach takich, jak to czy sami lub w porozumieniu z innymi osobami:

- ujawnili lub wykorzystywali informacje stanowiące tajemnice państwowe,

- ujawnili lub wykorzystywali informacje uzyskane w wyniku czynności operacyjno-rozpoznawczych

- wpływali w sposób bezprawny na rozstrzygnięcia, w tym decyzje administracyjne, prowadzili tajną współpracę z przedsiębiorcą lub dziennikarzem, tworzyli fałszywe informacje. Katalog obejmuje kilkanaście pozycji tego typu kwestii, o które miała obowiązek pytać Komisja. I robiła to ona zawsze w czteroosobowym składzie, nigdy indywidualnie. Niektórzy politycy i ludzie WSI przywykli do metod przeszłości mówią o „hakach”. Komisja nie zajmowała się „hakami”, lecz tylko i wyłącznie realizacją ustawy. Z tej pracy zostały sporządzone sprawozdanie i Raport. Raport jest publicznie dostępny i zawiera wyłącznie informacje nakazane przez ustawę. Czynienie z tego zarzutu czy kampanii pomówień jest atakiem na porządek prawny RP i próbą przywrócenia skompromitowanych instytucji postkomunistycznych, których na szczęście się pozbyliśmy. Polska i Polacy są dzięki temu bezpieczniejsi. Warto dodać, że likwidacja WSI krytykowana była jedynie przez rosyjskie media. Specjaliści i media naszych NATOwskich sojuszników wypowiadały się na ten temat wyłącznie pozytywnie; przytoczyć można opinie ośrodka Stratfor, Richarda Pipesa, Georga Wallera, Władimira Bukowskiego czy Gordijewskiego.
5. Pragnę podkreślić, że obecna kampania prowadzona w obronie WSI jest ściśle związana ze strachem pogrobowców tej organizacji, że podobnie jak SB zostaną im odebrane niesłusznie posiadane wciąż przywileje emerytalne. Trzeba się zgodzić z tymi, którzy twie...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • legator.pev.pl