155. Herries Anne - Ukochany nicpoń, H
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anne Herries
Ukochany nicpo
ı
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Wprost brak mi słów, by wyrazi
ę
smutek i
Ň
al -zwrócił si
ħ
sir William Heathstone do młodej
kobiety, stoj
Ģ
cej przed nim w milczeniu. Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, nie była taka młoda, za kilka tygodni
miała sko
ı
czy
ę
dwadzie
Ļ
cia siedem lat, co praktycznie pozbawiało j
Ģ
szans na zam
ĢŇ
pój
Ļ
cie. A i
wydarzenia ostatniego roku nie rokowały dobrze. - Jak wiesz, Emmo, twój ojciec był moim
długoletnim przyjacielem...
Ton i okazane współczucie sprawiły,
Ň
e oczy zaszły jej łzami. Po tragicznej
Ļ
mierci ojca popadła
w apati
ħ
, musiała jednak otrz
Ģ
sn
Ģę
si
ħ
z rozpaczy z powodu załamania nerwowego matki. Przez
ostatnie jedena
Ļ
cie miesi
ħ
cy zajmowała si
ħ
ni
Ģ
od
Ļ
witu do nocy, a trzeba było jeszcze dogl
Ģ
da
ę
posiadło
Ļ
ci, co nie zostawiało czasu na my
Ļ
lenie o sobie.
Teraz te
Ň
nie pora na łzy. Trzeba podj
Ģę
decyzje, zanim sir William i lady Heathstone wyjad
Ģ
jak
zawsze na długie zimowe wakacje do Włoch. Uciekn
Ģ
w cieplejsze strony.
- Wła
Ļ
nie z powodu tej przyja
Ņ
ni i pa
ı
skiej dobroci o
Ļ
mielam si
ħ
przedstawi
ę
panu moj
Ģ
pro
Ļ
b
ħ
- odparła Emma Sommerton. - Obawiam si
ħ
,
Ň
e mama zostawiona tu sama na zim
ħ
jeszcze
bardziej podupadnie na zdrowiu i mo
Ň
e ju
Ň
nie podnie
Ļę
si
ħ
z łó
Ň
ka. - Błagalne spojrzenie
jej wyrazistych oczu chwyciło starszego m
ħŇ
czyzn
ħ
za serce.
- Wszystko przez tego przekl
ħ
tego drania! - krzykn
Ģ
ł w porywie gniewu. - Wci
Ģ
gn
Ģ
ł sir
Thomasa w pułapk
ħ
, moja droga... omotał go jak inne swoje ofiary...
- Słyszałam,
Ň
e markiz Lytham gra uczciwie - wtr
Ģ
ciła Emma, staraj
Ģ
c si
ħ
zdusi
ę
w sobie
w
Ļ
ciekło
Ļę
na człowieka, który zrujnował im
Ň
ycie. - Nasi prawnicy twierdz
Ģ
,
Ň
e ostrzegał ojca
przed stawianiem całego maj
Ģ
tku na jedn
Ģ
kart
ħ
, ale papa zignorował te rady. Trzeba przyzna
ę
,
Ň
e markiz zachowuje si
ħ
bardzo delikatnie w kwestii egzekwowania swoich praw. Dostały
Ļ
my
zapewnienie,
Ň
e mo
Ň
emy tu zosta
ę
i nikt nie b
ħ
dzie nas niepokoi
ę
w okresie rocznej
Ň
ałoby.
Rzeczywi
Ļ
cie dotrzymał słowa. Powiedziano nam,
Ň
eby si
ħ
zwróci
ę
do jego adwokatów, gdyby-
Ļ
my czego
Ļ
potrzebowały, ale naturalnie nie zamierzały
Ļ
my z tego korzysta
ę
. Mama ma własne
skromne dochody i dawały
Ļ
my sobie jako
Ļ
rad
ħ
.
- Och, nie sugeruj
ħ
,
Ň
e Lytham dopu
Ļ
cił si
ħ
kr
ħ
tactwa - sir William zmarszczył brwi - tylko
Ň
e
usidlił twojego ojca i nakłonił do zrobienia czego
Ļ
, czego w innej sytuacji z cał
Ģ
pewno
Ļ
ci
Ģ
nie...
- Prosz
ħ
, sir Williamie... - Emma wpadła mu w słowo, z trudem nad sob
Ģ
panuj
Ģ
c - lepiej ju
Ň
o
tym nie mówmy. Papa nie powinien szuka
ę
ratunku w hazardzie, a tamtej nocy uznał za
stosowne zagra
ę
nad wyraz ryzykownie, co miało katastrofalne konsekwencje.
- Nie zdawałem sobie sprawy,
Ň
e Thomas był w tak rozpaczliwym poło
Ň
eniu - powiedział sir
William z przygn
ħ
bieniem. - Przecie
Ň
wiedział,
Ň
e ch
ħ
tnie bym mu pomógł.
- Był za dumny, aby si
ħ
do pana zwraca
ę
. Poza tym chyba stracił ju
Ň
wszelk
Ģ
nadziej
ħ
. -
Podniosła hardo głow
ħ
. Nie była pi
ħ
kno
Ļ
ci
Ģ
, a to,
Ň
e miała
Ļ
ci
Ģ
gni
ħ
te gładko do tyłu włosy,
jeszcze j
Ģ
postarzało, lecz miała ładne, jasnoszare oczy i pon
ħ
tne usta, zwłaszcza kiedy si
ħ
u
Ļ
miechała. - Wracaj
Ģ
c do mojej pro
Ļ
by... Czy lady Heathstone mogłaby wzi
Ģę
mam
ħ
do
Włoch? Wiem,
Ň
e prosz
ħ
o bardzo wiele...
- Nonsens! - o
Ļ
wiadczył sir William stanowczo. -Mieli
Ļ
my zamiar zaproponowa
ę
,
Ň
eby
Ļ
cie z
nami zamieszkały, kiedy Lytham przejmie wasz
Ģ
posiadło
Ļę
. Twoja matka i lady Heathstone
zawsze dobrze si
ħ
rozumiały i b
ħ
dziemy mogli wszyscy razem zastanowi
ę
si
ħ
nad kwesti
Ģ
twojej
przyszło
Ļ
ci, moja droga.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
za pa
ı
sk
Ģ
dobro
ę
- szepn
ħ
ła Emma i u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
. Był to u
Ļ
miech tak rzadkiej
słodyczy,
Ň
e sir Williamowi zrobiło si
ħ
ciepło koło serca. Gdyby jego synowie nie byli ju
Ň
Ň
onaci, z przyjemno
Ļ
ci
Ģ
widziałby Emm
ħ
jako synow
Ģ
, bo z pewno
Ļ
ci
Ģ
trudno o lepsz
Ģ
Ň
on
ħ
dla
godnego d
Ň
entelmena. Znał maj
ħ
tnych wdowców i był gotów pomóc dziewczynie znale
Ņę
odpowiedni
Ģ
parti
ħ
. -Wszystko, o co prosz
ħ
, to by mama nie została sama tej zimy. Je
Ļ
li chodzi o
mnie - wzi
ħ
ła gł
ħ
boki oddech - wła
Ļ
nie przyj
ħ
łam posad
ħ
damy do towarzystwa.
- Damy do towarzystwa? Nie! - Sir William nie posiadał si
ħ
z oburzenia. - Ty miałaby
Ļ
by
ę
dam
Ģ
do towarzystwa? To wykluczone, moja droga. W najwy
Ň
szym stopniu niestosowne. Jestem
pewien,
Ň
e twoja matka nigdy si
ħ
na to nie zgodzi.
- Jak pan wie, ojciec lata temu zerwał kontakty ze swoj
Ģ
rodzin
Ģ
, a mama straciła ju
Ň
wszystkich
krewnych. Nie mamy nikogo, do kogo mogłyby
Ļ
my si
ħ
zwróci
ę
o pomoc, oprócz pana, sir
Williamie, i chocia
Ň
jestem panu gł
ħ
boko wdzi
ħ
czna za ofert
ħ
go
Ļ
ciny, uwa
Ň
am,
Ň
e nie wolno mi
z niej korzysta
ę
. Jestem młoda, zdrowa i zdolna do pracy, bylebym tylko mogła by
ę
spokojna o
mam
ħ
.
- Z gł
ħ
bi serca prosz
ħ
,
Ň
eby
Ļ
to jeszcze raz przemy
Ļ
lała.
Mimo szczerego zatroskania, maluj
Ģ
cego si
ħ
na twarzy sir Williama, Emma potrz
Ģ
sn
ħ
ła
przecz
Ģ
co głow
Ģ
.
- Zapewniam, sir,
Ň
e wol
ħ
sama zarabia
ę
na siebie, ni
Ň
by
ę
dla kogo
Ļ
ci
ħŇ
arem. Wiem,
Ň
e pan i
droga lady Heathstone nie uwa
Ň
aliby
Ļ
cie tego za ci
ħŇ
ar, ale...
- Duma ci na to nie pozwala, tak?
Sir William zamy
Ļ
lił si
ħ
. Emma Sommerton była kobiet
Ģ
niezale
Ň
nego ducha i mo
Ň
e powinna
zakosztowa
ę
troch
ħ
wolno
Ļ
ci. W swoim czasie nie wyrwała si
ħ
z domu, a pó
Ņ
niej słabe zdrowie
matki jej to uniemo
Ň
liwiło. Mo
Ň
e i lady Sommerton dobrze by zrobiło, gdyby nauczyła si
ħ
obywa
ę
bez córki, a Emma zyskałaby szans
ħ
na własne
Ň
ycie. Kto wie, co mo
Ň
e si
ħ
zdarzy
ę
?
Emma nie jest pi
ħ
kno
Ļ
ci
Ģ
, ale ma w sobie co
Ļ
poci
Ģ
gaj
Ģ
cego. A nu
Ň
zwróci na ni
Ģ
uwag
ħ
jaki
Ļ
szlachetny d
Ň
entelmen, niechby nawet w latach, który doceni jej zalety.
- Nie chc
ħ
ingerowa
ę
w twoje plany, moja droga - powiedział. - Obiecaj mi jednak,
Ň
e je
Ļ
li
b
ħ
dziesz kiedykolwiek potrzebowa
ę
pomocy, natychmiast do mnie przyjedziesz.
- Do kogo innego mogłabym si
ħ
zwróci
ę
? - Emma u
Ļ
cisn
ħ
ła wyci
Ģ
gni
ħ
t
Ģ
dło
ı
. - Zawsze był pan
dla mnie jak najlepszy wujek, a lady Heathstone przyja
Ņ
ni si
ħ
z mam
Ģ
. B
ħ
d
ħ
spokojna,
Ň
e
zostawiam j
Ģ
w dobrych r
ħ
kach.
- Rób, jak ci serce dyktuje, Emmo. Kiedy obejmujesz posad
ħ
?
- Na pocz
Ģ
tku przyszłego miesi
Ģ
ca. Roczny okres
Ň
ałoby akurat dobiegnie ko
ı
ca i b
ħ
d
ħ
mogła
pokaza
ę
si
ħ
w towarzystwie, nie uchybiaj
Ģ
c wymogom przyzwoito
Ļ
ci. Zaanga
Ň
owała mnie
pewna dama, która niedawno przybyła z Irlandii. Nazywa si
ħ
Bridget Flynn i jest wdow
Ģ
.
Sir William przyj
Ģ
ł za pewnik,
Ň
e zatrudniła si
ħ
u kogo
Ļ
szlachetnego rodu i wiadomo
Ļę
,
Ň
e
zamierza pracowa
ę
dla Irlandki niewiadomego pochodzenia, nieprzyjemnie go zaskoczyła.
- Ale
Ň
to niemo
Ň
liwe! - wykrzykn
Ģ
ł. - To najwyra
Ņ
niej całkiem pospolita kobieta.
- Jest bardzo bogata - zaznaczyła Emma, nieco rozbawiona jego min
Ģ
. - Jej m
ĢŇ
był dalekim
kuzynem hrabiego Lindisfarne i, jak słyszałam, jego ulubie
ı
cem. Ona sama pochodzi z dobrej
rodziny, szlacheckiej, nie arystokratycznej, i to wła
Ļ
nie hrabia ma j
Ģ
wprowadzi
ę
do to-
warzystwa.
- Lindisfarne? To nazwisko obiło mi si
ħ
o uszy, cho
ę
nie znam człowieka. Wszystko to niezbyt
mi si
ħ
podoba. - Sir William zmarszczył krzaczaste brwi. Był pot
ħŇ
nym m
ħŇ
czyzn
Ģ
o szerokich
ramionach i goł
ħ
bim sercu, a przy tym do
Ļę
prostodusznym. - Jeste
Ļ
pewna,
Ň
e tego chcesz?
- Najzupełniej - zapewniła go Emma, krzy
Ň
uj
Ģ
c palce za plecami. Nie powiedziała całej prawdy i
miała nadziej
ħ
,
Ň
e sir William nie odkryje rzeczywistej natury zwi
Ģ
zku pani Flynn z hrabi
Ģ
. -
Znam troch
ħ
Bridget z dawnych czasów. Chodziły
Ļ
my razem do szkoły pani Ratcliffe. Rodzice
Bridget mieszkali w Indiach, jej ojciec był pułkownikiem w armii brytyjskiej. Pojechała do nich i
chyba tam poznała swojego m
ħŇ
a, który był majorem. Niestety, wkrótce zgin
Ģ
ł.
- A kiedy m
ĢŇ
poległ, wróciła do Irlandii. - Sir William pokiwał głow
Ģ
. Jeden z jego synów
słu
Ň
ył kiedy
Ļ
pod Wellesleyem w Indiach i wdowa po brytyjskim oficerze zyskała w jego
oczach. - A teraz zamierza sp
ħ
dzi
ę
troch
ħ
czasu w Londynie? I b
ħ
dzie pod opiek
Ģ
Lindisfarne'a?
- Tak. - Emma znów skrzy
Ň
owała palce. - Bridget jest o rok młodsza ode mnie, sir. Jak s
Ģ
dz
ħ
,
hrabia ma nadziej
ħ
,
Ň
e jego krewniaczka znów odnajdzie szcz
ħĻ
cie.
- To prawda, jest zbyt młoda na wdow
ħ
- zgodził si
ħ
sir William. Odniósł wra
Ň
enie,
Ň
e Emma
co
Ļ
przed nim ukrywa, ale nie umiał sobie wytłumaczy
ę
, czemu miałaby kłama
ę
. Nie był jej
legalnym opiekunem i nie mógł jej niczego zabroni
ę
. - Skoro ju
Ň
powzi
ħ
ła
Ļ
decyzj
ħ
, nie b
ħ
d
ħ
ci
ħ
dłu
Ň
ej wypytywał. Prosz
ħ
tylko,
Ň
eby
Ļ
dotrzymała obietnicy i w razie kłopotów natychmiast si
ħ
do mnie zwróciła.
- Jest pan sam
Ģ
dobroci
Ģ
, sir.
- Có
Ň
, po
Ň
egnam si
ħ
ju
Ň
. - U
Ļ
cisn
Ģ
ł jej dło
ı
. - Przyjedziemy po twoj
Ģ
matk
ħ
w przyszły
poniedziałek. Jak rozumiem, par
ħ
dni pó
Ņ
niej wyjedziesz do Londynu. Nie b
ħ
dziesz czu
ę
si
ħ
tu
samotnie, Emmo?
- Ale
Ň
wcale nie b
ħ
d
ħ
sama. Dostałam instrukcj
ħ
od prawników markiza,
Ň
eby zatrzyma
ę
cał
Ģ
słu
Ň
b
ħ
i czeka
ę
na niego na pocz
Ģ
tku przyszłego miesi
Ģ
ca. - W jej oczach błysn
Ģ
ł gniew. -
Zapewne wyobra
Ň
a sobie,
Ň
e poka
Ňħ
mu, jakie skarby kryje ten dom. Obawiam si
ħ
,
Ň
e si
ħ
mocno
rozczaruje. Papa dawno temu sprzedał wi
ħ
kszo
Ļę
sreber i obrazów.
- B
ħ
dziesz miała przy sobie pani
Ģ
Monty, to pewna pociecha.
- I niani
ħ
, przynajmniej dopóki nie wyjad
ħ
. Biedna niania od dawna mówi,
Ň
e chce ju
Ň
odpocz
Ģę
i zamieszka
ę
u brata, wi
ħ
c nareszcie mo
Ň
e spełni
ę
swoje marzenie. Po
Ň
egnam j
Ģ
z ci
ħŇ
kim
sercem, ale te
Ň
z zadowoleniem,
Ň
e nie musi si
ħ
ju
Ň
nami opiekowa
ę
.
Sir William pomy
Ļ
lał,
Ň
e w ostatnich latach to raczej Emma z oddaniem opiekowała si
ħ
niani
Ģ
,
podobnie jak matk
Ģ
.
- Có
Ň
,
Ň
ycz
ħ
ci szcz
ħĻ
cia, moja droga. Na mnie ju
Ň
czas.
Emma odprowadziła go do drzwi i stoj
Ģ
c w progu, patrzyła, jak wsiada do powozu i odje
Ň
d
Ň
a.
Pó
Ņ
niej z westchnieniem wróciła do domu. Pierwsze starcie miała za sob
Ģ
, teraz czeka j
Ģ
bitwa z
matk
Ģ
.
Z zaci
ħ
t
Ģ
min
Ģ
udała si
ħ
na gór
ħ
do buduaru, wiedz
Ģ
c,
Ň
e lady Sommerton b
ħ
dzie si
ħ
sprzeciwia
ę
wyjazdowi do Włoch z przyjaciółmi. Uparła si
ħ
,
Ň
eby czeka
ę
tu na markiza i odwoła
ę
si
ħ
do jego
łaski w nadziei odzyskania domu. Emma nie zamierzała dopu
Ļ
ci
ę
, aby matka poni
Ň
ała si
ħ
przed
tym... przed tym potworem!
Jak go nazwał sir William? Ach tak - przekl
ħ
ty dra
ı
. Rzeczywi
Ļ
cie, musi by
ę
draniem, skoro
sprowokował sir Thomasa do postawienia całego maj
Ģ
tku. Co prawda, ten maj
Ģ
tek nie był wiele
wart, przyznała w duchu. Wiedziała najlepiej,
Ň
e kochany papa wci
ĢŇ
popadał w długi. Ostatnio
rozwa
Ň
ał sprzeda
Ň
kolejnego kawałka ziemi nad rzek
Ģ
, i tak by to szło, a
Ň
w ko
ı
cu nic by nie
zostało.
Dlaczego m
ħŇ
czy
Ņ
ni rzucaj
Ģ
fortuny na stoliki karciane? Stanowiło to dla Emmy zagadk
ħ
i
chocia
Ň
nie tylko
Ň
yłka hazardowa ojca była przyczyn
Ģ
ich kłopotów - dochodziły jeszcze
nietrafne inwestycje - uwa
Ň
ała hazard za przekle
ı
stwo.
Odsun
ħ
ła dr
ħ
cz
Ģ
ce j
Ģ
my
Ļ
li i przybrała pogodny wyraz twarzy, wchodz
Ģ
c do pokoju matki, która
le
Ň
ała na szezlongu, przyciskaj
Ģ
c do czoła chusteczk
ħ
nas
Ģ
czon
Ģ
wod
Ģ
lawendow
Ģ
.
- Czujesz si
ħ
troch
ħ
lepiej, moja kochana?
- Odrobin
ħ
. - Lady Sommerton podniosła głow
ħ
. -Przepraszam,
Ň
e sprawiam ci tyle kłopotu.
- Dobrze wiesz,
Ň
e to nieprawda, mamo - powiedziała szczerze Emma. Decyzja,
Ň
eby porzuci
ę
my
Ļ
l o mał
Ň
e
ı
stwie i zaj
Ģę
si
ħ
matk
Ģ
, nie wynikała wył
Ģ
cznie z rozczarowania miło
Ļ
ci
Ģ
. Czuła
si
ħ
szcz
ħĻ
liwa w domu z rodzicami, mimo ich wad, z których zdawała sobie spraw
ħ
. Poza tym
dawno postanowiła,
Ň
e nigdy nie wyjdzie za m
ĢŇ
z rozs
Ģ
dku. - Mam dla ciebie wspaniał
Ģ
wiadomo
Ļę
. Przed chwil
Ģ
był tu sir William. On i lady Heathstone usilnie prosz
Ģ
,
Ň
eby
Ļ
zechciała im towarzyszy
ę
w tegorocznej podró
Ň
y do Włoch.
- Nie, w
Ň
aden sposób nie mog
ħ
st
Ģ
d wyjecha
ę
- zaprotestowała lady Sommerton. - Musz
ħ
by
ę
na miejscu, by powita
ę
markiza Lythama, kiedy w ko
ı
cu przyb
ħ
dzie. Poza tym jest jeszcze Tom.
A je
Ļ
li wróci?
- To mało prawdopodobne, mamo. Gdyby Tom chciał wróci
ę
do domu, nie czekałby az tyle
miesi
ħ
cy. Z pewno
Ļ
ci
Ģ
słyszał o wypadku ojca.
- Mój biedny chłopiec nie
Ň
yje - oznajmiła dramatycznym tonem lady Sommerton, przyciskaj
Ģ
c
r
ħ
k
ħ
do piersi. - Wiem,
Ň
e przyjechałby do mnie, gdyby mógł.
Emma zastanawiała si
ħ
, czy matka nie ma racji. Brat znikn
Ģ
ł trzy lata temu po burzliwej
awanturze z sir Thomasem i od tej pory nie dał znaku
Ň
ycia. Odziedziczył zapalczywo
Ļę
po ojcu.
Całkiem mo
Ň
liwe,
Ň
e wdał si
ħ
w bójk
ħ
i został zabity.
- Jestem pewna,
Ň
e nic mu nie jest - zapewniła matk
ħ
wbrew własnym obawom. - Prosz
ħ
ci
ħ
, nie
zamartwiaj si
ħ
. Mo
Ň
e Tom wyjechał za granic
ħ
i zaci
Ģ
gn
Ģ
ł si
ħ
do wojska. Wiesz,
Ň
e zawsze
chciał by
ę
oficerem.
- Gdyby tylko twój ojciec kupił mu stopie
ı
oficerski... - Lady Sommerton westchn
ħ
ła i łza
spłyn
ħ
ła jej po policzku. - Nie chciał, i teraz nie mam ani syna, ani m
ħŇ
a... a ten podły człowiek
zabierze mi dom, je
Ļ
li mnie tu nie b
ħ
dzie,
Ň
eby go przebłaga
ę
. Trzeba go oprowadzi
ę
i wszystko
mu pokaza
ę
. Musz
ħ
tu by
ę
,
Ň
eby osobi
Ļ
cie go przywita
ę
.
- Wcale nie musisz, mamo - sprzeciwiła si
ħ
Emma łagodnie. - Ja si
ħ
wszystkim zajm
ħ
.
- Nie wypada,
Ň
eby
Ļ
sama go przyjmowała.
- Zatrzymam przy sobie pani
Ģ
Monty i nasz
Ģ
kochan
Ģ
niani
ħ
. Nie b
ħ
dzie w tym nic
niestosownego. Poza tym nie jestem ju
Ň
nieopierzon
Ģ
młódk
Ģ
, nie uwa
Ň
asz?
Lady Sommerton spojrzała na ni
Ģ
z wahaniem.
- To prawda. Ufam w twój zdrowy rozs
Ģ
dek, Emmo, ale nadal s
Ģ
dz
ħ
,
Ň
e powinnam by
ę
z tob
Ģ
.
Musimy zadba
ę
o to,
Ň
eby go sobie nie zrazi
ę
, moja droga. Mo
Ň
e pozwoli nam zosta
ę
tutaj, je
Ļ
li
go poprosz
ħ
.
- A załó
Ň
my,
Ň
e ci odmówi. Wyobra
Ň
asz sobie, jakie by to było upokarzaj
Ģ
ce? Pomy
Ļ
l te
Ň
o
zimie. Wiesz,
Ň
e zobowi
Ģ
załam si
ħ
dotrzyma
ę
towarzystwa pani Flynn.
- Przecie
Ň
nie mog
ħ
sp
ħ
dzi
ę
reszty
Ň
ycia z sir Williamem i lady Heathstone... - Lady Sommerton
zdusiła szloch. -Gdyby tylko twój ojciec nie pokłócił si
ħ
z Tomem!
- Tom niewiele mógł zrobi
ę
,
Ň
eby temu zapobiec - zauwa
Ň
yła Emma. Ona te
Ň
ubolewała,
Ň
e po
gwałtownej kłótni sir Thomas wydziedziczył jedynego syna, bo kiedy zerwali stosunki, hazard
opanował go bez reszty. - Nie warto tego rozpami
ħ
tywa
ę
, mamo.
- Je
Ļ
li Tom
Ň
yje, to czemu si
ħ
do nas nie odezwał?
- Nie wiem, musi mie
ę
swoje powody. Nie denerwuj si
ħ
tak, mamo.
- Nie mam poj
ħ
cia, co si
ħ
z nami stanie, kiedy Lytham nas wyrzuci. - Lady Sommerton
przytkn
ħ
ła chusteczk
ħ
do oczu.
- Sir William i lady Heathstone zaofiarowali ci go
Ļ
cin
ħ
na tak długo, jak tylko zechcesz. - Emma
odwróciła wzrok,
Ň
eby nie widzie
ę
łez matki. - To naprawd
ħ
najlepsze rozwi
Ģ
zanie. Nawet
gdyby Lytham pozwolił ci tu zosta
ę
, nie dałaby
Ļ
sobie rady przy twoich dochodach.
Utrzymanie domu jest bardzo kosztowne. Je
Ļ
li przyjmiesz ofert
ħ
sir Williama, b
ħ
dziesz mogła
kupowa
ę
stroje, a nawet od czasu do czasu zrobi
ę
jaki
Ļ
mały podarunek gospodarzom. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]