1565 Malta, BITWY

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HISTORYCZNE BITWY
ANDRZEJ ZIELIŃSKI
MALTA 1565
Dom Wydawniczy Bellona
Warszawa
OD AUTORA
„Bracia w Ubóstwie Szpitala św. Jana Jerozolimskiego”,
zwani również joannitami albo rycerzami szpitala, rycerzami
św. Jana lub zakonem szpitala, czy też szpitalnikami,
a później kawalerami z Rodos, a następnie i do obecnych
czasów kawalerami maltańskimi, pozostali jedynym rycer­
skim zakonem powstałym podczas wypraw krzyżowych,
któremu udało się przetrwać wszystkie wielowiekowe
zawirowania i burze dziejowe, w dodatku w zgodzie ze
swoimi podstawowymi pierwotnymi ideałami i zawsze
w dobrej kondycji materialnej. Dzieje tego zakonu dowodzą
nie tylko bezprzykładnej odwagi i determinacji rycerzy
w habitach, ale także dyplomacji, rozwagi i wyrachowania
jego przywódców.
To dzięki wielu swoim wielkim mistrzom joannici nie
zostali starci z kart historii, jak tyle innych efemerycznych
zakonów rycerskich, nie zostali również nigdy bezpodstaw­
nie oskarżeni o herezję i bałwochwalstwo, a następnie
brutalnie zlikwidowani jak templariusze, o których dobre
imię zaczęto upominać się dopiero na przełomie XIX i XX
wieku. Nie ulegli też sekularyzacji, jak to stało się z Za­
konem
Najświętszej
Marii
Panny
Domu
Niemieckiego,
znanym w Polsce pod nazwą Krzyżaków.
Mijały wieki, zmieniały się miejsca i formy działania
joannitów. Dzisiaj, kiedy z ich pierwotnej formuły zniknęła
już wprawdzie definitywnie walka zbrojna w obronie
Krzyża, a pozostała tylko działalność charytatywna, losy
szpitalników
i
ponad
900-letnia
historia
tego
zakonu
wzbudzają ciągle żywe zainteresowanie.
W jego długich dziejach nie brakło wielu dramatycznych
momentów, które miały decydujący wpływ na rozwój,
a nawet na dalsze istnienie szpitalnego bractwa rycerskiego.
Były zatem wielkie zwycięstwa i równie wielkie klęski,
płaskie intrygi, tchórzostwo oraz nieumiarkowana pogoń za
pieniądzem, ale za to z drugiej strony bezprzykładne
bohaterstwo. Momenty krytyczne przeplatały się z... nie­
spodziewanie wielkimi sukcesami. Nadawało to niezwyk­
łego kolorytu i atrakcyjności zakonowi szpitala.
Takim właśnie niezwykle ważnym i dramatycznym
punktem przełomowym w historii zakonu, po którym przez
wiele lat nic już nie zagrażało jego dalszej egzystencji, była
obrona Malty w 1565 roku.
Była to na owe czasy obrona niezwykła. Chociaż
wszystko przemawiało wtedy przeciwko joannitom na
Malcie, zarówno gorsze uzbrojenie, słabe fortyfikacje, jak
i spóźnione dostawy broni i żywności, a przede wszystkim
znaczne opóźnienie militarnej pomocy, kilkuset kawalerów
zakonnych wspartych ponadtysięcznym kontyngentem za-
ciężnych żołnierzy oraz oddziałem ochotników, miej­
scowym pospolitym ruszeniem i grupą... byłych galerników,
oparło się wielotysięcznej, niepokonanej dotychczas armii,
jaką przeciwko wyspie, siedzibie zakonu, wysłał sułtan
osmański Sulejman I Wspaniały.
Dlaczego sułtan zaatakował właśnie Maltę? Dlaczego
ten nierówny bój zakończył się ostatecznie sukcesem
obrońców, a nie napastników, choć wszystkie względy
militarne przemawiały za zwycięstwem wojsk imperium
osmańskiego?
Jakie
błędy
popełniali
obrońcy,
a
jakie
oblegający? Czy zadecydował geniusz i upór wielkiego
mistrza, czy też przyczyn niepowodzeń armii oblężniczej
szukać należy we wzajemnych animozjach jej dowódców?
Dlaczego tak długo zwlekano z odsieczą dla joannitów?
Dlaczego,
wreszcie,
następcy
Sulejmana
nie
ponowili
inwazji na wyspę?
Pytań związanych z obroną Malty można zadać jeszcze
wiele. Na część z nich zresztą odpowiadam w tej książce.
W niczym jednak nie zmienią one podstawowego faktu,
że była to ostatnia wielka bitwa w dziejach zakonu św.
Jana, chętniej wtedy już używającego nazwy zakonu
kawalerów maltańskich, nawiązująca swoim heroizmem
do licznych walk prowadzonych w czasie jego pobytu na
Ziemi Świętej, czy równie bohaterskiej obrony ich dawnej
siedziby na Rodos. Jej znaczenie godne jest podkreślenia
także
i
dlatego,
że
zamykała
ona
jednocześnie
epokę
wojen krzyżowych.
Obrona Malty, chętnie nazywana później zwycięskimi
zmaganiami Krzyża z Półksiężycem, należała do wydarzeń
powstrzymujących ekspansję imperium osmańskiego w ba­
senie Morza Śródziemnego. I to w momencie, w którym
imperium to przeżywało właśnie złoty wiek swojego
rozwoju. Niesławny odwrót zwyciężonej armady był
zarazem pierwszym sygnałem, że ów złoty wiek zbliżał
się ku końcowi.
Część historyków utożsamia często imperium osmańskie
z imperium tureckim. Zważywszy jednak na wielonarodowy
skład etniczny tego imperium, w którym ludność turecka
stanowiła wtedy zdecydowaną mniejszość, bardziej upraw­
nione i prawidłowe jest jednak używanie nazwy związanej
z jego osmańskim rodowodem. Tym bardziej że w tureckiej
historiografii czas panowania Osmanidów wyraźnie okreś­
lany jest jako okres imperium osmańskiego. Także język,
jakiego używano na dworze sułtańskim, zwany był osmań­
skim, czyli „dworską” odmianą języka tureckiego. Pozostaję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • legator.pev.pl