1421, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Cie� w ukryciu"autor: Gleen Cook1. JA�OWIECWszyscy ludzie rodz� si� z wyrokiem �mierci w kieszeni, jakpowiadaj� m�drcy. Wszyscy ss� pokarm z piersi kostuchy. Wszyscypochylaj� g�ow� przed t� Milcz�c� Pani�. Owa W�adczyni Skryta wCieniu unosi palec. Pi�rko opada na ziemi�. W Jej pie�ni nie masensu. Dobrzy odchodz� m�odo. Niegodziwi prosperuj�. Ona jestkr�lem W�adc�w Chaosu. Jej oddech ucisza wszystkie dusze. Dawnotemu odnale�li�my miasto po�wi�cone Jej czci, tak jednak stare,�e nie pami�tano ju� tam o tym. Mroczny majestat jej bosko�ciwyblak�, zapomniany przez wszystkich, poza tymi, kt�rzy stoj� wjej cieniu. Jednak�e Ja�owiec mia� bardziej bezpo�redni pow�d dostrachu. Widmo z czas�w niedawnych przes�cza�o si� do dniadzisiejszego ze wzg�rza wznosz�cego si� ponad miastem. Dlategow�a�nie Czarna Kompania uda�a si� tam, do tego niezwyk�ego miastapo�o�onego daleko poza granicami imperium Pani... to jednak niejest pocz�tek. Na pocz�tku znajdowali�my si� daleko stamt�d.Jedynie dwoje starych przyjaci� oraz garstka ludzi, kt�rychmieli�my spotka� p�niej, sta�a nos w nos z cieniem.2. NA SKRAJU DROGI W KARBIEG�owy dzieci wychyn�y spomi�dzy zielska jak g�owy �wistak�w.Oboje obserwowali zbli�aj�cych si� �o�nierzy.- Musi ich by� tysi�c - szepn�� ch�opiec.Kolumna ci�gn�a si� i ci�gn�a. Wzbijany przez ni� py� wznosi�si� po stokach odleg�ego wzg�rza.. Skrzyp i brz�k uprz�ystawa�y si� coraz g�o�niejsze. Dzie� by� gor�cy. Dzieci zalewa�pot. Ich my�li skupia�y si� na pobliskim strumieniu i k�pieliw sadzawce, kt�r� tam znalaz�y. Wys�ano je jednak, by obserwowa�ydrog�. Kr��y�y pog�oski, �e Pani zamierza, z�ama� odradzaj�c� si�rebeli� w prowincji Karb. I jej �o�nierze nadeszli. Byli terazbli�ej. Pos�pni, twardzi m�czy�ni. Weterani. Z pewno�ci� byliwystarczaj�co starzy, by m�c powt�rzy� lekcj� sprzed sze�ciulaty. W�r�d �wierci miliona jej ofiar by� r�wnie� ich ojciec. -Tooni! - wydysza� ch�opiec. Jego g�os przepe�nia� strach zmieszanyz pe�nym czci l�kiem oraz odrobin� niech�tnego podziwu. - To jestCzarna Kompania.Dziewczynka nie by�a znawczyni� nieprzyjaciela.- Sk�d wiesz?Ch�opiec wskaza� na siedz�cego na wielkim dereszu pot�nego jaknied�wied� m�czyzn� o srebrzystych w�osach. Jego zachowaniewskazywa�o na to, �e przyzwyczajony jest do wydawania rozkaz�w. -Tego cz�owieka nazywaj� Kapitanem. Ten ma�y czarny obok niegoto b�dzie czarodziej zwany Jednookim. Widzisz jego kapelusz? Ponim mo�na go pozna�. Ci dwaj za nim to na pewno Elmo i Porucznik.- Czy jest z nimi kto� ze Schwytanych? - dziewczynka podnios�asi�, by lepiej widzie�. - Gdzie s� ci inni s�awni? By�a m�odszaod ch�opca, kt�ry w wieku lat dziesi�ciu uwa�a� si� ju� za�o�nierza Bia�ej R�y. Szarpn�� siostr� w d�.- G�upia! Chcesz, �eby ci� zobaczyli?- A je�li nawet, to co?Ch�opiec u�miechn�� si� szyderczo. Uwierzy�a ich wujkowi,Schludnemu, kt�ry twierdzi�, �e nieprzyjaciel nie wyrz�dzikrzywdy dzieciom. Ch�opiec nienawidzi� swego wujka. To by�tch�rz. Nikt z bojownik�w Bia�ej R�y nie mia� za grosz odwagi.Bawili si� tylko w wojn� z Pani�. Naj�mielszym czynem, jakiegozdarza�o si� im dokona�, by�a -od czasu do czasu - zasadzka nakuriera. Nieprzyjaciel przynajmniej by� odwa�ny.Zobaczyli to, po co ich wys�ano. Ch�opiec dotkn�� nadgarstkadziewczynki. - Chod�my.Pognali przez zielsko w stron� poro�ni�tego drzewami brzegustrumienia. Na ich �cie�k� pad� cie�. Podnie�li wzrok i pobledli.Z g�ry spogl�da�o na nich trzech je�d�c�w. Ch�opiec rozdziawi�usta. Nikt nie m�g�by prze�lizn�� si� t�dy nie zauwa�ony. -Goblin!Niski m�czyzna o �abiej twarzy, siedz�cy po�rodku, u�miechn��si�. - Do us�ug, ch�opaczku.Ch�opiec by� przera�ony, lecz jego umys� nie przesta�funkcjonowa�. -Uciekaj! - krzykn��.Gdyby jedno z nich zdo�a�o uciec...Goblin wykona� okr�ny ruch r�k�. Blador�owy ogie� spl�ta� zesob� jego palce. Ruszy� d�oni�, jakby chcia� czym� rzuci�.Ch�opiec upad� na ziemi�. Walczy� z niewidzialnymi wi�zami jakmucha schwytana w paj�cz� sie�. Jego siostra j�kn�a w odleg�o�cidwunastu st�p. - Zabierzcie ich - powiedzia� Goblin do swychtowarzyszy. -Powinni mie� do opowiedzenia ciekaw� histori�.3. JA�OWIEC: �ELAZNA LILIALilia stoi na uliczce Kwietnej, w samym sercu Koturnu, najgorszejz dzielnic Ja�owca, gdzie smak �mierci unosi si� na ka�dym j�zykui ludzie ceni� �ycie mniej ni� godzin� sp�dzon� w cieple b�d�porz�dny posi�ek. Front budynku pochyla si� w stron� s�siada poprawej stronie, w poszukiwaniu oparcia, jak jeden z zalanychklient�w szynku. Ty� sk�ania si� w przeciwn� stron�. Oblic�wkaz niczym nie pokrytego drewna imponuje tr�dowymi plamami szarejzgnilizny. Jej okna zabite s� kawa�kami desek i uszczelnioneszmatami, za� dach mo�e si� pochwali� dziurami, przez kt�re dujeprzenikliwy wicher wiej�cy od G�r Wolanderskich, gdzie nawet wletnie dni lodowce l�ni� jak �y�y srebra. Wiatry od morza nie s�wiele lepsze. Nios� ze sob� ch�odn� wilgo�, kt�ra wgryza si� wko�ci i sprawia, �e lodowe kry p�dz� przez port. Kosmate ramionaG�r Wolanderskich si�gaj� ku morzu, otaczaj�c sob� Port Rzeczny.W ich z�o�onych d�oniach spoczywa miasto wraz z portem. Siedziono okrakiem na rzece i wspina si� na zbocza po obu jej stronach.R�wnie� bogactwo w Ja�owcu w�druje w g�r� - tym go wi�cej, imwy�ej i dalej od rzeki. Mieszka�cy Koturnu, gdy podnosz� wzrokznad swojej n�dzy, widz� g�ruj�ce nad nimi domy bogaczy, z nosamiw powietrzu, spogl�daj�ce na siebie nawzajem z przeciwnych strondoliny. Jeszcze wy�ej, jak korony na graniach, stoj� dwa zaniki.Na po�udniowym wzniesieniu znajduje si� Eternit, dziedzicznybastion ksi���t Ja�owca. Jest on skandalicznie zaniedbany,podobnie jak niemal ka�da budowla w tym mie�cie. Poni�ejEternitu le�y religijne serce Ja�owca -Klauzura.Pod ni� znajduj� si� Katakumby, w kt�rych spoczywa p�l setkipokole� oczekuj�cych na Dzie� Przej�cia. Pilnuj� ich str�ezmar�ych. Na p�nocnej grani wznosi si� nie uko�czona forteca,zwana po prostu czarnym zamkiem. Ma obc� architektur�. Z blank�w�ypi� oczyma groteskowe potwory. Po �cianach w�e wij� si� wzamro�onej agonii. W przypominaj�cym obsydian materiale brak jestspoin. Ponadto budynek ro�nie.Mieszka�cy Ja�owca ignoruj� obecno�� zamku oraz jego wzrost. Niechc� wiedzie�, co si� dzieje na g�rze. Rzadko maj� czas na to,by - zaprzestawszy walki o utrzymanie si� przy �yciu - wznie��wzrok tak wysoko.4. ZASADZKA W KARBIEWyci�gn��em si�demk�, wy�o�y�em si�, odrzuci�em tr�jk� ispojrza�em na asa, kt�ry mi pozosta�. Po mojej lewej r�ceLichwiarz mrukn��: -Po sprawie. Za�atwi� nas.Spojrza�em na niego ciekawie.-Dlaczego tak s�dzisz?Dobra� kart�, zakl�� i odrzuci� j�.,- Zawsze, kiedy trzymasz nas w gar�ci, masz twarz jak u trupa,Konowa�. Nawet oczy. Cukierek dobra� kart�, zakl�� i wyrzuci�pi�tk�.- On ma racj�, Konowa�. Twoja g�ba robi si� tak trudna doodczytania, �e a� �atwo z niej czyta�. No jazda, Otto. Ottospojrza� na swe karty, a potem na kupk�, jakby m�g� ze swejpora�ki wyczarowa� zwyci�stwo. Dobra� karty. - Cholera.Odrzuci� kart�, kt�r� wzi��, figur�. Pokaza�em im asa i zgarn��emwygran�. Cukierek spojrza� na co� ponad moim ramieniem, podczasgdy Otto sk�ada� karty. Spojrzenie mia� twarde i zimne. - Cojest? - zapyta�em.Nasz gospodarz zaczyna zbiera� odwag�. Szuka sposobu, by si�wydosta� i ostrzec ich. Odwr�ci�em si�. Podobnie pozostali. Jedenpo drugim, ober�ysta i jego go�cie, odwracali wzrok i kurczylisi� w sobie. Wszyscy opr�cz wysokiego, ciemnow�osego m�czyznysiedz�cego samotnie w cieniu, obok kominka. Mrugn�� on i wzni�s�w g�r� kubek, jakby w salucie. Skrzywi�em twarz. Jego odpowiedzi�by� u�miech. Otto rozda� karty.-Sto dziewi��dziesi�t trzy - powiedzia�em.Cukierek zmarszczy� brwi.- Niech ci� szlag trafi, Konowa� - powiedzia� g�osem niewyra�aj�cym �adnych uczu�. Liczy�em rozdania. Stanowi�y onenajlepszy wska�nik up�ywaj�cego czasu naszego �ycia jako braciw Czarnej Kompanii. Od bitwy pod Urokiem rozegra�em ich ju� ponaddziesi�� tysi�cy. Jedynie sami bogowie wiedz�, ile ich by�o dochwili, gdy zacz��em liczy�. -My�lisz, �e nas zw�szyli? -zapyta� Lichwiarz. By� podenerwowany. Oczekiwanie wp�ywa w tenspos�b na ludzi. - Nie wiem, w jaki spos�b. - Cukierek u�o�y�karty z przesadn� staranno�ci�. To pewna wskaz�wka, �e ma mocn�r�k�. Ponownie przyjrza�em si� swoim kartom. Dwadzie�cia jeden.Najpewniej mnie za�atwi�, ale to najlepszy spos�b, by gopowstrzyma�...wy�o�y�em si�. -Dwadzie�cia jeden.- Ty sukinsynu - wygarn�� Otto.Pokaza� karty. By�y mocne, lecz, ze wzgl�du na jedn� figur�, mia�razem dwadzie�cia dwa punkty. Cukierek mia� trzy dziewi�tki, asai tr�jk�. U�miechaj�c si� ponownie, zgarn��em wygran�. - Jakwygrasz jeszcze raz, sprawdzimy ci r�kawy - poskar�y� si�Lichwiarz. Zebra�em karty i zacz��em tasowa�. Zawiasy drzwiprowadz�cych na zaplecze zaskrzypia�y. Wszyscy zamarli,spogl�daj�c ku nim. Za drzwiami poruszali si� jacy� ludzie. -Ch�op! Gdzie, u diab�a, jeste�?Ogarni�ty �miertelnym niepokojem ober�ysta spojrza� na Cukierka.Ten gestem udzieli� mi wskaz�wki. -Tutaj, Schludny - zawo�a�w�a�ciciel lokalu.-Grajcie dalej - szepn�� Cukierek.Zacz��em rozdawa�. Z kuchni wyszed� m�czyzna w wieku latczterdziestu. Pod��a�o za nim kilku innych. Wszyscy mieli nasobie stroje w barwie c�tkowanej zieleni i �uki przewieszoneprzez plecy. -Musieli z�apa� dzieciaki - powiedzia� Schludny. -Nie wiem, w jaki spos�b, ale... - Dostrzeg� co� w oczach Ch�opa.- O co chodzi? Zastraszyli�my ober�yst� w wystarczaj�cym stopniu.Nie zdradzi� nas. Patrz�c na karty, wyci�gn��em sw� spr�ynow�rurk�. Moi towarzysze post�pili podobnie. Lichwiarz odrzuci�kart�, kt�r� dobra�, dw�jk�. Zwykle pr�buje si� wyk�ada�. Spos�b,w jaki gra�, zdradza� jego nerwowo��. Cukierek z�apa� wyrzucon�kart�, wy�o�y� sekwens as-dw�jka-tr�jka i wyrzuci� �semk�. -A nie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]