1465, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WST�P,,Cz�owiek cz�owiekowi bogiem" - wydaje si�, �e ta maksyma staregoFeuerbacha mog�aby pos�u�y� za motto do tej ksi��ki, kt�rej autor, z niema��erudycj� sprz�gaj�c wielow�tkowe opowie�ci mitologii indyjskiej, usi�ujeprzedstawi� proces narodzin mitu. W tym szczeg�lnym przypadku jest to mito Majtreji - Buddzie Przysz�o�ci, kt�ry - jak wierz� wyznawcy buddyzmumahajana - ma przyj�� przy ko�cu czasu i po�o�y� kres historii.Z opowie�ci �elaznego, kt�rej akcja toczy si�, jak mo�na s�dzi�, na odleg�ej,skolonizowanej onegdaj przez ludzi planecie, od�ywa legenda WielkiegoNauczyciela. Cho� zbli�ony do swego historycznego (i ziemskiego) prototypu- SiddharthyGautamy czyli Buddy Siakjamuniego (563-483 p,n. e.), za�o�ycie-la buddyzmu - nasz tytu�owy Pan �wiat�a jest zarazem lw�rc� wielkiej utopiispo�ecznej, kt�ra podzielonemu na bog�w i ludzi spo�ecze�stwu ma przynie��wyzwolenie, wolno��, r�wno�� i... powszechne ub�stwienie. Oto bowiem,w my�l nauki Sama - Tathagaty- Siddharthy-Buddy (tych imion pojawia si�w powie�ci nieco wi�cej, bowiem posta� jej g��wnego bohatera nosi cechy wielur�nych historycznych reformator�w, tak�e Jezusa Chrystusa, na co wartozwr�ci� uwag�) niebo, zamieszka�e przez utrzymuj�cych w nie�miertelno�ciaferzyst�w, posiadaj�cych dost�p do technologii oraz wszelkich innych osi�g-ni�� odziedziczonych w spadku po ziemskiej cywilizacji, powinno wyrzec si�monopolu na dobrobyt. Niebo powinno zst�pi� na ziemi� - je�li nie dobrowol-nie, to pod przymusem. Niebo, trzymaj�ce ludzko�� w ciemnocie i strachu,posiadaj�ce doskonale zorganizowany aparat kontroli i przemocy, musi zrezyg-nowa� ze swej bosko�ci, W ten w�a�nie sp i�b cz�owiek cz�owiekowi stanie si�bogiem, a �adnych innych bog�w ju� nad nim nie b�dzie.W tym miejscu, po przywo�aniu nazwiska Feuerbacha, nale�a�oby tak�ezwr�ci� uwag� na marksizuj�cy charakter tej doktryny, kt�r� ustami swychbohater�w zdaje si� g�osi� �elazny: b�stwo jako przedmiot pierwotnegostrachu, alienacja jako g��wna si�a tworz�ca b�stwa, przezwyci�enie alienacjijako warunek powrotu do stanu pierwotnej wolno�ci, r�wno�ci i... bosko�ci.O tym, czy Pan �wiat�a rzeczywi�cie jest bohaterem utopii spo�ecznej, a jegopragnienia pochodz� z repertuaru jednostronnie optymistycznych doktryn,z uporem godnym lepszej sprawy pr�cych ku ,,lepszemu", "przebudowane-mu", "opartemu na sprawiedliwych stosunkach" ustrojowi spo�ecznemu,zechce zadecydowa� sam Czytelnik, si�gaj�c po t� ksi��k�. My tutaj, �ebyzako�czy� te wywody, powiemy jedynie, �e jak w Panu �wiat�a kumuluj� si�niezliczone w�tki wiefu mitologii, czyni�c t� posta� bardzo niejednoznaczn�,niekiedy nawet trudn� do umieszczenia we w�a�ciwym miejscu strukturyfabularnej powie�ci, tak sam fina� tej ksi��ki nie jest ani prosty, ani jednoznacz-ny. Bo i jak�eby mo�na da� jednoznaczn� odpowied� na pytanie o narodzinymitu? ,,�mier� i �wiat�o s� zawsze i wsz�dzie, one zaczynaj� i ko�cz�..,"- pisze �elazny. W tym odwiecznym sporze �wiat�o i Ciemno�ci s� skazane natrudne, lecz nieuniknione wsp�istnienie.WYDAWCAROZDZIA� IPowiadaj�, �e pi��dziesi�t lat po swym uwolnieniu powr�ci� ze Z�otego Oblok�, byruszy� na zast�py Niebios i walczy� przeciwko Porz�dkowi �ycia oraz bogom, kt�rzygo ustanowili. Wyznawcy modlili si� o jego powr�t, cho� ich modlitwy by�yhlu�niercze. Bo przecie� blagalnik nie ma prawa niepokoi� tego, kt�ry przeszed� donirwany, a jego modlitewne westchnienia nie powinny dotyka� niczego, co ma zwi�zekz bezcielesnym by�em. Ale ubrani w opo�cze koloru szafranu wierni nie ustawaliiv mott/ach, prosz�c, by Pan Miecza - Manjursi - zechcial zst�pi� w�r�d nich.l powiadaj�, :e Bodhisattwa ich wysiuchal...Ten, kt�ry st�umi� swe po��dliwo�ci,kt�ry jest wolny od wszelkiej ��dzy,kt�rego pokarmem jest Pustka -bez zobowi�za�, wolny -jego drogi s� nieodgadnioneniczym szlaki ptactwa na niebie.Dhammapacia (93)WYZNAWCY zwali go Mahasamatman i twierdzili, �e jest bogiem. On jednakwola� opuszcza� pocz�tkowe M aha- i ko�cowe -atman, poprzestaj�c na zwyk�ymSam. Nigdy nie og�osi� si� bogiem. Ale te� nikt nie s�ysza�, by m�wi�, �e nim niejest. Niezale�nie od okoliczno�ci, ani potwierdzenie, ani zaprzeczenie w�as-nemu b�stwu nie mog�o mu przynie�� korzy�ci. Milczenie - owszem.A zatem, skrywa�a go zas�ona tajemnicy.By�o to w porze deszczowej...Mia�o si� ju� ku wielkim deszczom...l zdarzy�o si� w tych deszczowych dniach, �e ich modlitwy wzbi�y si� ku niebu,lecz wcale nie za spraw� upartego przybierania gruze�kowatych sznureczk�wr�a�c�w, ani te� nie dzi�ki wirowaniu m�ynk�w. Wzbi�y si� z wielkiej machinymodlitewnej, zbudowanej i ustawionej w klasztorze Ratri - Bogini Nocy.Mod�y wysokiej cz�stotliwo�ci przep�ywa�y przez warstw� atmosfery, zaczym wznosi�y si� wprost ku Z�otemu Ob�okowi, zwanemu Mostem Bog�w.Ob�ok op�ywa� ca�y �wiat i by� widziany w nocy jako br�zowy �uk t�czy, g�ruj�cyw miejscu, gdzie czerwone o wschodzie s�o�ce przybiera w po�udnie barw�pomara�czy.Co niekt�rzy z mnich�w powa�nie w�tpili w prawowierno�� tej formymodlitwy, lecz przecie� w ko�cu maszyn� zbudowa� sam Jama-Dharma, kt�ryonegdaj spad� z Niebia�skiego Grodu. A m�wi�o si� te�, �e przed wiekamiJama-Dharma zbudowa� ognisty rydwan Pana Siwy - pojazd, kt�ry p�dz�czostawia� na niebie �lad ognistego warkocza.Cho� popad� � nie�ask�, Jama ci�gle cieszy� si� s�aw� najpot�niejszegoi mistrz�w. Nikt jednak nie w�tpi�, �e i jemu bogowie kazaliby umrze�prawdziw� �mierci�, gdyby tylko si� dowiedzieli, co za machin� zbudowa�,Skoro ju� o tyrn mowa, trzeba doda�, �e Bogowie Grodu kazaliby mu umrze�prawdziw� �mierci� nie zwa�aj�c na sarno dzie�o Jamy - nawet w�wczas,gdyby znalaz� si� pod opiek� swej machiny, �mier� i tak by go dosi�g�a. O tym,w jaki spos�b Jama dojdzie do porozumienia w tej sprawie Panami Karmy, niktme mia� poj�cia, lecz nikt te� nie w�tpi�, �e w stosownym czasie znajdzie jaki�spos�b, fen, o kim mowa, by i niemal r�wnie wiekowy jak sam Niebia�ski Gr�d,a przecie� nie wi�cej ni� dziesi�ciu bog�w pami�ta�o moment jego powstania.Jama mia� opini� m�drzejszego od samego Pana Kubery, wszak�e by� to jedenz jego pomniejszych przymiot�w. Najlepiej znano go z innych umiej�tno�ci,niewielu jednak ludzi mog�o o tym co� powiedzie�. Szczup�y - acz bezprzesady masywnie zbudowany - lecz nie zwalisty. Porusza� si� powoli, krok?a krokiem. Ubiera� si� na czerwono i m�wi� ma�o.Podszed� do maszyny, a gigantyczny lotos z metalu, zatkni�ty na szczycieklasztornego dachu, nieustannie wirowa� w swych �o�yskach.Deszcz �wiat�a pada� na ca�y klasztor, lotos i na d�ungl� u str� g�r. Przezsze�� dni Jama zd��y� ju� ofiarowa� cale kilowaty mod��w, ale zak��ceniaatmosferyczne sprawia�y, �e Najwy�szy nie m�g� go us�ysze�. P�szeptemwzywa� wi�c co znaczniejsze spo�r�d obecnie czczonych b�stw p�odno�ci,wabi�c je litaniami ich najszczytniejszych przymiot�w.G�uchy pog�os grzmotu by� odpowiedzi� na jego pro�by, tak, �e asystuj�ca muma�a ma�pa zachichota�a. -Wasze modlitwy i przekle�stwa na jedno si� zda�y,Panie Jamo. - Nic wi�cej nie da si� tu powiedzie�.- Czy a� siedemna�cie inkarnacjitrzebaci by�o, by doj�� do tej konstatacji?�-�- wykrzywi� si� w z�o�liwym grymasie Jama. - Je�li tak, 1o ju� rozumiem.czemu ci�gle odbywasz kar� w tej ma�piej postaci.- To me jest dok�adnie tak, jak m�wicie ������ odpar�a map�a, kt�rej na i mi� by�oTak. --- M�j przypadek, cho� mniej rzucaj�cy si� w oczy ni� wasza sprawa.Panie Jamo, zawiera wszak�e elementy osobistej niech�ci, by me rzecz�o�liwo�ci w tym. co si� tyczy...--- Do��l - warkn�� kr�tko Jama, odwracaj�c si� plecami do swegorozm�wcy.Tak u�wiadomi� sobie, ze ten szyderczy tom m�g� mocno urazi� mistrzaZ zamiarem znalezienia innego przedmiotu rozmowy podszed� do oknauskoczy� na szeroki parapet i spojrza� w g�r�.-�-- Na zachodzie si� przeja�nia.Jama zbli�y si� do okna. popatrzy� we wskazanym kierunku, zmarszczy� brwii kiwn�� grow�.-� Tak jakby ��- mrukn��. �-� Zosta� tu i m�w, co b�dziesz widzia�.Ruszy� do tablicy rozdzielczej.Lotos na dachu przesta� nagle wirowa�, po czyrn skierowa� si� p�atkami kjobna�onemu niebu.- Bardzo dobrze - szepn�) Jama. - Wreszcie uda�o nam si� co� z�apa�.R�kami szybko przebiera� po konsoli modu�u kontrolnego, naciskaj�c prze-��czniki i ustawiaj�c pokr�t�a.Tymczasem sygna� zosta� ju� odebrany na dole, w kamiennych celachklasztoru, gdzie rozpocz�to inne przygotowania, praca nad cia�em by�aw pe�nym toku.- Chmury znowu si� zbieraj�! - krzykn�� Tak- Teraz to ju� nie ma znaczenia - odpar� mistrz. - Ptaszek wpad� w sid�a.Wyszed�szy z nirwany wejdzie do lotosu.Grzmoty przybra�y na sile, g deszcz t�uk� o p�atki metalowego kwatu dudni�cniczym grad. Spirale b��kitnej �wiat�o�ci z sykiem skr�ca�y si� nad graniami.Jama zamkn�� ostatni obw�d.- Jak s�dzisz... - zainteresowa� si� Tak. - Czy i tym razem przybierzecielesn� posta�?- Id� lepiej obiera� nogami banany!Tak uzna�, �e mo�na to przyj�� za nakaz odej�cia, opu�ci� wi�c komnat�,pozostawiwszy Jam� zamkni�tego sam na sam ? maszymeri�, Ruszy� opus-tosza�ym korytarzem, po czym szerok� estakad� schod�w zszed� na d�. Nap�pi�trze przystan��, dobieg�y go bowiem odg�osy jakiej� rozmowy, kt�rymtowarzyszy� stukot sanda��w - d�wi�ki wyra�nie si� zbli�a�y. Mia� wra�enie, �edobiegaj� z zewn�trz, z bocznego hallu.Nie zastanawia� si� d�ugo - natychmiast wdrapa� si� po �cianie, w czymniema�� przys�ug� odda�y mu wykute w skale dwa rz�dy panter i s�oni, bowiemw nier�wno�ciach powierzchni m�g� znale�� dobre punkty zaczepienia. Kiedyju� dotar� do krokwi, obr�ci� si�, tak by nie patrze� w otch�anrie ciemno�ci,zastyg� w bezruchu i czeka�.Z bramy wysz�o dw�ch ciemno ubranych mnich�w.- Dlaczego wi�c nie mo�e sprawi�, by niebo si� rozchmurzy�o? - spyta�pierwszy z id�cych.Drugi, starszy, lepiej zbudowany m�czyzna wzruszy� ramionami, - Niejestem m�dr...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]