1506, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TERRY PRATCHETT"ERYK"prze�o�y� Piotr W. CholewaPszczo�y �mierci s� wielkie i czarne; brz�cz� nisko i pos�pnie, a mi�d przechowuj� w plastrach z gromnicznie bia�ego wosku. Mi�d jest czarny jak noc, g�sty jak grzech i s�odki jak melasa. Powszechnie wiadomo, �e osiem kolor�w wsp�lnie tworzy biel. Ale istnieje te� osiem barw czerni dla tych, co potrafi� je zobaczy�; ule �mierci stoj� na czarnej trawie w czarnym sadzie, pod obsypanymi czarnym kwieciem ga��ziami starych drzew, kt�re kiedy� wydadz� jab�ka, a te.... ujmijmy to w ten spos�b... zapewne nie b�d� czerwone.Trawa zosta�a kr�tko przystrzy�ona. Kosa, kt�ra dokona�a tego dzie�a, sta�a teraz oparta o pie� gruszy. �mier� zagl�da� do uli i swoimi ko�cistymi palcami delikatnie podnosi� plastry.Kilka pszcz� fruwa�o dooko�a. Jak wszyscy pszczelarze, �mier� nosi� siatk�. Nie dlatego, �e mia�by co� nadaj�cego si� do u��dlenia, ale czasem pszczo�a wlatywa�a mu do czaszki i brz�cza�a g�o�no, a od tego dostawa� migreny.Uni�s� w�a�nie woskowy plaster do szarego �wiat�a, gdy nagle najl�ejszy dreszcz przeszy� jego niewielki �wiat pomi�dzy rzeczywisto�ciami. Zaszumia�o w ulu...opad� li��. Strz�p wiatru dmuchn�� przez sad, co by�o rzecz� niezwyk��, poniewa� nad ziemi� �mierci powietrze zawsze jest ciep�e i nieruchome�mierci zdawa�o si�, �e s�yszy, przez moment tylko, odg�os biegn�cych st�p i g�os m�wi�cy...nie, g�os my�l�cy dolichadolichadolicha, zgin� tu, zgin� tu ZGIN�!�mier� jest prawie najstarsz� osob� we wszech�wiecie; jego tor�w my�lenia i przyzwyczaje� cz�owiek �miertelny nie zdo�a nawet zacz�� pojmowa�. Ale �e jest tak�e dobrym pszczelarzem, starannie umie�ci� plaster w ramie i zasun�� pokryw� ula. Dopiero wtedy zareagowa�.Ruszy� przez mroczny ogr�d domu, zdj�� siatk� ochronn�, starannie usun�� kilka pszcz�, kt�re zb��dzi�y w g��binach m�zgoczaszki, a nast�pnie uda� si� do gabinetu.Kiedy siada� za biurkiem znowu dmuchn�� wiatr. Zagrzechota�y klepsydry na p�kach, a korytarzu wielki zegar z wahad�em przerwa� na kr�tk� chwil� swoje niesko�czone dzie�o rozcinania czasu na fragmenty rozs�dnej wielko�ci�mier� westchn�� i skupi� wzrok.Nie ma takiego miejsca, do kt�rego �mier� nie m�g�by si� uda�; niewa�ne, jak jest dalekie czy niebezpieczne. A nawet, im bardziej jest niebezpieczne, tym bardziej prawdopodobne, �e �mier� ju� tam jest.Teraz spogl�da� przez opary czasu i przestrzeni.AHA, rzek�. TO ON.Trwa�o gor�ce popo�udnie p�nego lata w Ankh-Morpork, zwykle najbardziej ruchliwym, najbardziej gwarnym, a przede wszystkim najbardziej zat�oczonym mie�cie na Dysku. W��cznie s�onecznych promieni osi�gn�y to, co nie uda�o si� niezliczonym naje�d�com, kilku wojnom domowym i godzinie milicyjnej. Spacyfikowa�y teren.Psy dysza�y ci�ko w parz�cym cieniu. Rzeka Ankh, kt�ra nigdy si�, jak to m�wi�, nie skrzy�a, teraz ciek�a mi�dzy nadbrze�ami, jakby �ar wyssa� z niej wszelki zapa�. Ulice by�y puste i rozpalone jak piec.�adni wrogowie nie zdobyli jeszcze Ankh-Morpork. To znaczy owszem, formalnie tak, nawet do�� cz�sto. Miasto ch�tnie wita�o szastaj�cych pieni�dzmi barbarzy�skich naje�d�c�w, a ci po kilku dniach odkrywali ze zdumieniem, �e ich w�asne konie ju� do nich nie nale��, a po paru miesi�cach stawali si� kolejn� mniejszo�ci� etniczn�, charakteryzuj�c� si� w�asnym stylem graffiti i w�asnymi sklepami spo�ywczymi.Ale upa� obleg� miasto i zdoby� mury. Le�a� na dr��cych ulicach jak ca�un. Pod s�onecznym promieniem skrytob�jcy byli zbyt zm�czeni, by zabija�. Gor�co zmieni�o z�odziei w uczciwych obywateli. W poro�ni�tych bluszczem �cianach Niewidocznego Uniwersytetu, g��wnej uczelni magicznej, mieszka�cy drzemali, ocieniaj�c twarze szpiczastymi kapeluszami. Nawet muchy by�y tak wyczerpane, �e zrezygnowa�y z obijania si� o szyby. Miasto le�a�o w sje�cie, oczekuj�c zachodu s�o�ca i kr�tkiej, gor�cej, aksamitnej ulgi nocy.Jedynie bibliotekarz zachowa� ch�odny umys�. Ponadto buja� si� i zwisa�.To dlatego, �e w jednej z piwnic uniwersyteckiej Biblioteki umocowa� kilka lin i obr�czy - w pomieszczeniu, gdzie trzymano ksi��ki, hm...erotyczne*. W kadziach kruszonego lodu. A on sennie ko�ysa� si� nad nimi w ch�odnych oparach.Wszystkie ksi�gi magiczne �yj� w�asnym �yciem. Niekt�rym co bardziej energicznym nie wystarcza przykucie �a�cuchem do p�ki: trzeba je przybija� albo zamyka� mi�dzy stalowymi p�ytami. Czy te�, w* Tylko erotyczne. �adnych dewiacji. R�nica jest taka jak mi�dzy u�yciem pi�rka a u�yciem kurczaka.przypadku tom�w po�wi�conych seksowi tantrycznemu dla powa�nych koneser�w, trzyma� w lodowatejwodzie, by nie wybuch�y p�omieniem i nie przypali�y szarych, g�adkich ok�adek.Bibliotekarz hu�ta� si� wolno tam i z powrotem nad kipi�cymi kadziami. Drzema�.Nagle jak znik�d rozleg�y si� kroki, z d�wi�kiem drapi�cym nag� powierzchni� duszy przebieg�y po pod�odze i znikne�y za �cian�. Zabrzmia� cichy, daleki wrzask, kt�ry brzmia� jako bogowieobogowie, to JU� zgin�.Bibliotekarz obudzi� si�, rozlu�ni� chwyt i run�� w kilka cali letniej wody - jedynej tarczy, jaka broni�a "Rozkosze tantrycznego seksu dla zaawansowanych z ilustracjami" autorstwa Damy od samozap�onu.Gdyby by� istot� ludzk�, �le by si� to dla niego sko�czy�o. Na szcz�cie obecnie by� orangutanem. Wobec ilo�ci magii przelewaj�cej si� wok� Biblioteki, dziwne by by�o, gdyby od czasu do czasu nie zdarza�y si� wypadki. Jeden szczeg�lnie spektakularny zmieni� go w ma�p�. Niewielu ludzi ma szans� opu�ci� ludzk� ras� i �y� nadal, wi�c od tej pory opiera� si� stanowczo wszelkim pr�bom przemiany powrotnej. A poniewa� �aden inny bibliotekarz nie potrafi� zdejmowa� ksi��ek stopami, w�adze uczelni nie naciska�y.Oznacza�o to r�wnie�, �e jego wizja atrakcyjnego �e�skiego towarzystwa przypomina�a worek mas�a przeci�gni�ty przez k��b starych d�tek. Mia� wi�c szcz�cie i wykpi� si� jedynie lekkimi poparzeniami, b�lem g�owy i do�� ambiwalentnymi uczuciami wobec og�rk�w, co jednak przesz�o mu do podwieczorkuW bibliotece na g�rze grimoire'y * trzeszcza�y lekko i szele�ci�y w zdumieniu stronicami, gdy niewidzialny biegacz przenika� przez rega�y, a� znikn��, a raczej znikn�� jeszcze bardziej...Ankh-Morpork z wolna budzi�o si� z drzemki. Co� niewidzialnego i wrzeszcz�cego ile tchu w piersi przebieg�o przez kolejne dzielnice miasta, pozostawiaj�c za sob� pasmo zniszczenia. Gdziekolwiek przesz�o, rzeczy si� zmienia�yPrzy ulicy Chytrych Rzemie�lnik�w wr�ka us�ysza�a kroki na pod�odze swej sypialni i odkry�a, �e jej kryszta�owa kula zmieni�a si� w szklan� sfer� z domkiem we wn�trzu. I p�atkami �niegu.W spokojnym k�ciku tawerny Pod Za�atanym B�bnem, gdzie poszukiwaczki przyg�d Herrena Hennow�osa Herridan, Ruda Scharron i Diome, Wied�ma Nocy, spotka�y si� na ploteczki i partyjk� kanasty, wszystkie drinki zmieni�y si� w ma�e ��te s�oniki.- To przez tych mag�w z Uniwersytetu - stwierdzi� barman, po�piesznie zmieniaj�c kielichy - Powinno si� im zabroni�.P�noc sp�yn�a z zegara.Magowie z rady przetarli oczy i popatrzyli sennie po sobie. Oni te� uwa�ali, �e powinno to by� zabronione, zw�aszcza �e nie oni na to pozwolili.Wreszcie nowy nadrektor, Ezrolith Churn, st�umi� ziewni�cie, wyprostowa� si� w fotelu i spr�bowa� przyj�� odpowiednio godny wygl�d. Wiedzia�, �e w�a�ciwie nie nadaje si� na nadrektora. Nie chcia� nim zosta�. Mia� dziewi��dziesi�t osiem lat i osi�gn�� ten szacowny wiek konsekwentnie nie sprawiaj�c nikomu k�opot�w i nie b�d�c nikogo zagro�eniem. Mia� nadziej�, �e swe ostatnie lata po�wi�ci na doko�czenie siedmiotomowego traktatu o "Pewnych ma�o znanych aspektach kuia�skich rytua��w przyzywania deszczu". W jego opinii by� ot temat idealny dla akademickich bada�, jako �e rytua�y te dzia�a�y jedynie na Ku, kt�ry to kontynent kilka tysi�cy lat temu zosta� poch�oni�ty przez ocean **. Problem w tym, �e ostatnio �rednia d�ugo�� �ycia nadrektora uleg�a pewnemu skr�ceniu. W rezultacie naturalna u mag�w ambicja zdobycia tego stanowiska ust�pi�a dziwnej skromno�ci i uprzejmo�ci. Pewnego dnia Ezrolith Churn zszed� na d� i zauwa�y�, �e wszyscy zwracaj� si� do niego "sir ". Dopiero po kilku dniach zorientowa� si� dlaczego.G�owa go bola�a. Mia� uczucie, �e od tygodni nie k�ad� si� do ��ka. Ale co� musia� przecie� powiedzie�.- Panowie... - zacz��.- Uuk.- Przepraszam. I ma�py...- Uuk!- Znaczy: cz�ekokszta�tne, ma si� rozumie�...- Uuk.Nadrektor w milczeniu kilkakro� otworzy� i zamkn�� usta, pr�buj�c rozpl�ta� w�tek swoich my�li. Bibliotekarz by� z urz�du cz�onkiem rady naukowej. Nikt nie znalaz� prawa wykluczaj�cego orangutany z udzia�y w posiedzeniach, cho� po kryjomu wszyscy pilnie go szukali.* Ksi�gi z czarami do wywo�ywania duch�w** Potrzebowa� trzydziestu lat, by zaton��. Mieszka�cy przez d�ugi czas brodzili w wodzie. Sprawa ta przesz�a do historii jako najbardziej kr�puj�ca katastrofa kontynentalna multiversum.- To nawiedzenie - wysun�� hipotez� nadrektor - Mo�e jaki� typ ducha. Wymaga dzwonu, �wiecy i ksi�gi.- Pr�bowali�my tego, sir - westchn�� kwestor.Nadrektor pochyli� si� ku niemu.- I co ?- M�wi�em, �e ju� pr�bowali�my! - powt�rzy� g�o�niej kwestor, prosto w nadrektorskie ucho - Po kolacji. Pami�tasz? U�yli�my "Imion mr�wek" Humptempera i zadzwonili�my Starym Tomem*- Tak by�o? Rzeczywi�cie? I podzia�a�o, co?- Nie, nadrektorze.- Co?- Zreszt� nigdy wcze�niej nie mieli�my k�opot�w z duchami - wtr�ci� najstarszy wyk�adowca. - Magowie po prostu nie nawiedzaj� swojej uczelni.Nadrektor szuka� cho�by strz�pka otuchy.- A mo�e to ca�kiem naturalne zjawisko? Mo�e szum podziemnego �r�d�a? Ruchy ziemi? Co� w rurach kanalizacyjnych? Czasem wydaj� takie dziwne odg�osy, zw�aszcza kiedy wiatr wieje w odpowiedni� stron�.Rozpromieniony, opar� si� wygodnie.Pozostali cz�onkowie rady porozumieli si� wzrokiem.- Rury nie brzmi� jak biegn�ce stopy - wyja�ni� znu�ony kwestor.- Chyba �e kto� nie dokr�ci� kranu - zauwa�y� najstarszy wyk�adowca.Kwestor zmarszczy� gro�nie brwi. Siedzia� akurat w wannie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]