1551, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytu�: "Lapidaria"autor: Ryszard Kapu�ci�ski* * *Ma�y, zadrzewiony skwer w centrum Queretaro. Co-dziennie o sz�stej po po�udniu robi si� tu rojno. Najpierwprzychodz� kobiety, same kobiety. S� to mamy z c�rkamina wydaniu. Mamy rozsiadaj� si� na �awkach otaczaj�-cych k�p� starych drzew rosn�cych na �rodku skweru.�awek jest kilkana�cie, matek kilkadziesi�t, c�rek ponadsto. Dziewczyny witaj� si� i zaczynaj� chodzi� paramiwok� skweru. Chodz� zgodnie z ruchem zegara, zawszew tym samym kierunku, niezmiennie, bo to widocznie ry-tua� praktykowany od zamierzch�ych czas�w. Po chwilina skwerze pojawiaj� si� ch�opcy, miejscowa kawalerka.Te� witaj� si� (ale tylko ch�opcy z ch�opcami) i zaczynaj�chodzi� parami tworz�c pier�cie� kr���cy na zewn�trzpier�cienia dziewcz�t. . Na zewn�trz i w przeciwnym kie-' runku.To kr��enie pier�cieni trwa godzin�.Mamy patrz�, s� czujne.Panuje cisza.S�ycha� tylko rytmiczne kroki poruszaj�cych si� par.Regularne, wyra�ne, dok�adnie odmierzane staccato.Ch�opcy i dziewcz�ta nie rozmawiaj� ze sob�, nie wy-mieniaj� uwag, dowcip�w ani okrzyk�w. Tylko mijaj�csi�, przygl�daj� si� sobie w skupieniu. Te spojrzenia s�raz dyskretne, raz natarczywe, ale zawsze obecne i uwa�-ne. Obie strony obserwuj�c si� oceniaj�, rozwa�aj�, doko-nuj� wyboru. Mi�dzy tymi dwoma kr���cymi pier�cienia-. mi wibruje pe�ne napi�cia pole, jest to przestrze� magne-tyczna, na�adowana z trudem t�umion� emocj�, ledwiepowstrzymywanym przyci�ganiem.Po godzinie matki, wszystkie jednocze�nie, wstaj� z �a-wek i zaczynaj� si� �egna� (trwa to kilka minut). Nast�p-, nie wo�aj� dziewcz�ta i razem, powoli, odchodz� do do-m�w. Pier�cie� ch�opc�w te� p�ka i rozsypuje si�, ch�opcyznikaj� w s�siednich uliczkach.Plac pustoszeje.S�ycha� tylko og�uszaj�cy �wiergot ptactwa buszuj�cegow zbitej, zwe�nionej k�pie drzew rosn�cych na skwerze.Tu, w Ameryce �aci�skiej, wida� najlepiej, jak �wiat�yje na r�nych pi�trach, w�a�ciwie - w r�nych kom�r-kach, podzielony, zatomizowany. Czy nier�wno�� zawszerodzi nienawi��? Tu - raczej frustracj�, a u wielu nawet- pokor�. Pokora ta jest form� samoobrony, chytrymwybiegiem, kt�ry ma zmyli� z�o, os�abi� jego dzia�anie.Ich si�� jest obrona, a nie atak, umiej� przetrwa�, ale niepotrafi� zmienia�. S� jak krzew, kt�ry ro�nie na pustyni- do�� silny, aby �y�, zbyt s�aby, aby rodzi�.Istniej� dwa rodzaje korupcji: korupcja bogactwa i ko-rupcja n�dzy. Zwykle m�wi si� o tej pierwszej, tylko oniej, poniewa� bogactwo rzeczywi�cie demoralizuje. A ko-rupcja n�dzy? Z ni� maj� do czynienia partyzanci wAmeryce �aci�skiej. Ch�op, kt�ry za pi�� dolar�w wydajena rze� ca�y oddzia�, oddzia� walcz�cy o jego ziemi�, o je-go �ycie.N�dza jest demoralizuj�ca. Je�eli trzecia cz�� spo�e-cze�stwa �yje w n�dzy, ca�e spo�ecze�stwo jest zdemorali-zowane. Produktem n�dzy jest strach i nakaz kategorycz-ny, marzenie gor�czkowe, �eby wyrwa� si� z niej zawszelk� cen�. Odgrodzi� si� szyb� limuzyny, murem ota-czaj�cym will�, wysokim kontem bankowym. N�dzaprzygniata i odstrasza. Rozlu�nia �wiadomo�� i skracaperspektyw�. Cz�owiek my�li tylko o tym, co b�dzie jad�dzi�, za godzin�, za chwil�. N�dza jest aspo�eczna, jestniesolidarna. T�um n�dzarzy nigdy nie b�dzie solidarny.Wystarczy rzuci� w ten t�um kawa�ek chleba - zaczniesi� b�jka. Obrazy n�dzy nie ciekawi� ludzi, nie budz� ichzainteresowania. Ludzie odruchowo odsuwaj� si� od sku-pisk n�dzy. Widocznie w n�dzy jest co� wstydliwego, co�poni�aj�cego, jaka� sytuacja pora�ki, znami� kl�ski.Szereg konflikt�w ideologicznych pochodzi st�d, �eideologia zmieniaj�c swoje po�o�enie geograficzne zabar-wia si� inn� kultur�, niekiedy zmienia nawet sw�j senspierwotny. Ka�de �rodowisko kulturowe opatruje t� sam�ideologi� innym odcieniem, co� jej dodaje i czego� ujmu-je, w�dr�wka idei jest procesem czynnym, u kresu tejw�dr�wki idea mo�e wyst�pi� w najbardziej zaskakuj�coodmiennym wcieleniu. W ka�dym ruchu ideolog�� w prze-strzeni - z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, z' jednego obszaru kulturowego na inny - istnieje poten-cjalna gro�ba schizmy. Potencjalna, a mo�e nawet nieuch-ronna. Przyk�ad chrze�cija�stwa, kt�re przesuwaj�c si� naWsch�d roz�amuje si� na schizmy, zwalczane przez Cen-trum. Przyk�ad islamu, kt�ry rozpada si� na schizmy, wmiar� jak rozprzestrzenia si� na �wiecie. Centrum zwalczaschizmy argumentem, �e schizma os�abia ideologi�, �e jestjej wroga. Ale dzieje chrze�cija�stwa i islamu dowodz�czego� innego. Schizma przez uterenowienie, przez zna-cjonalizowanie ideolog�� - wzmacnia j�, cho� jednocze�-nie (i to jest prawd�) - os�abia Centrum. S�owem-wzmacnia merytorycznie, a os�abia organizacyjnie.Rodzaje demagog�� uprawiane przez tutejszych polity-k�w:konserwaty�ci, prawica - ci g�osz�, �e jest ci�ko, ale.ci�ko wszystkim, st�d wyj�cie ku lepszemu le�y w jed-no�ci, a jedno�� ta winna wyra�a� si� w skupieniu wok�w�adzy, we wspomaganiu jej, w rozumieniu itd.,niby-post�powi - ci atakuj� bogaczy, obcy kapita�,m�wi� o n�dzy jednych i bogactwie drugich, a potem nicnie robi�, wypalaj� si� w gadaniu, odurzaj� si� gadaniem,jest wreszcie rodzaj demagog�� - nazwijmy to - spra-wozdawczej, np. expos� prezydenta republiki: dwie�ciestron zadrukowanych tysi�cem cyfr, nazw, dat, po to,aby ukry� rzecz g��wn� - �e nie zosta�o zrobione nicwa�nego.M. zwraca uwag� na wa�ny element kultury �ycia wMeksyku (zreszt� og�lnolatynoski). Nazywa to asysten-cj�. To potrzeba uczestniczenia w wa�nej uroczysto�ci, wkt�rej bior� udzia� wa�ne osoby. Dla asystencji rzuca si�wszystko - jest ona niezb�dna dla �ycia, dla poczuciagodno�ci w�asnej. Powaga, pompa tych uroczysto�ci-mowy, bankiety, nastr�j, formalizm. Nikogo to nie razi.Federico Bracamontes, urz�dnik bankowy i m�j s�siad,zaprasza mnie na przyj�cie. Okazja jest nast�puj�ca: Fe-derico maluje. Maluje kicze okropne, powiem nawet-przera�aj�ce, czy - jeszcze lepiej: przygn�biaj�ce. Robiprzyj�cie z okazji uko�czenia takiego w�a�nie kolejnegokiczu. W czasie przyj�cia ods�ania obraz. Obyczaj wyma-ga, aby w tym momencie rozleg� si� j�k zachwytu. Takte� i jest. Fotograf dokonuje zdj��, a go�cie - kt�rzyprzybyli t�umnie - wznosz� toasty za kicze nast�pne igratuluj� autorowi kiczu w�a�nie ods�oni�tego.Polityka w Ameryce �aci�skiej jest rozumiana jako za-j�cie dla bogatych. Dzia�acz - to bogacz. Partia to ro-dzaj businessu, a po to, �eby uprawia� business, trzebamie� kapita�. Biedny, zapytany o pogl�dy polityczne, od-powiada: "Nie mam pogl�d�w. Jestem na to za biedny".' Ta postawa jest wynikiem d�ugich do�wiadcze� w kra-jach, gdzie polityka dawa�a zysk, bogactwo, by�a �r�d�emkolosalnych dochod�w. Dlatego elity polityczne by�y i s�tu tak zamkni�te, tak niedost�pne, ekskluzywne: �eby by-�o wi�cej do podzia�u, do kiesy. Lud to tylko widz, s�abozorientowany �wiadek, przygodny kibic.Umie� ustali� cel konkretny, o kt�ry walczy wie�, mia-' steczko. Ludzie z Santo Victorio walcz� o swoje winnice."Bez wina jeste�my niczym". Ich talent, ich si�a, ich soli-darno�� - wszystko oddane jest walce o winnice. Ch�op, nigdy nie walczy o ziemi� wog�le. Walczy o konkretnykawa�ek ziemi: od tego du�ego kamienia - prosto - dodrzew~, kt�re stoi o - tam - na - lewo. Walczy o to,co jest w zasi�gu r�ki, co mo�e obj�� spojrzeniem. Pozagranic� horyzontu zaczyna si� ju� inny �wiat, kt�ry doniego nie nale�y, kt�ry jest mu obcy i cz�sto - wrogi.Tegucigalpa: w Tegucigalpie nie ma czym my�le�.W La Paz (Boliwia). Plaza Murillo jest centralnympunktem miasta. W niedziel� rano panowie politycy przy-chodz� tu czy�ci� buty. Ka�da partia zajmuje inn� stron�placu. Ka�da partia ma swoich czy�cibut�w. Ka�da par-tia ma swoje ulice tradycyjnie zajmowane przez ni� naspotkania i spacery. Dzielnice te� maj� r�ne. Wa�ne jestzorientowa� si� w tym systemie, kt�ry pozwala wszystkimjako� �y�, omija� si�, siedzie� w swoich matecznikach.Wielkie place, wielkie ulice maj� na ca�ym �wieciewsp�ln� cech�: miejsce cz�owieka zast�puje t�um. Trzebadoj�� do ma�ych uliczek. i�� na peryferie, wej�� w bramy,�eby znowu odnale�� cz�owieka.Teoria czas�w lokalnych. Czas posuwa si� z r�n�szybko�ci� zale�nie od miejsca na kuli ziemskiej, zale�nieod tego punktu, w kt�rym jeste�my, zale�nie od kultury.Ten fakt, �e kiedy� istnia�y r�ne miary czasu, dowodzi,�e ludzie umieli r�nicowa� je, umieli dostosowywa� je dolokalnych warunk�w �ycia i geografii. Ka�dy, kto �y� zkoczownikami na pustyni czy w�r�d Indian Amazon��,wie, jak nasz zegarek traci tam sens i racj� bytu. Jestzb�dnym mechanizmem, abstrakcj� oderwan� od �ycia.Bujna ro�linno�� tropiku myli, stwarza wra�enie �atweji niezwyk�ej urodzajno�ci. Tymczasem wszystko osi�ga si�tu za cen� wielkiego trudu i koszt�w. Potrzeba ogro-mnych nak�ad�w, aby wytrzebi� ro�linno�� tropikaln� ioczy�ci� pole pod zasiewy i uprawy. Inne problemy-plagi insekt�w, choroby tropikalne. Ale przede wszystkim- deszcze, kt�re niszcz� ziemi�, zmywaj� pr�chnic�,przerywaj� komunikacj�. Kto� przewiduje, �e gdyby wy-ci�� d�ungle Amazon��, rejon ten, w ci�gu p� wieku, za-mieni si� w pustyni�.Wiadomo�� o gazecie elektronicznej, kt�ra b�yskawicz-nie przeniesie informacj� do ka�dego domu. Tak, aleproblem polega na tym, �e procesowi przyspieszenia in-formacji towarzyszy zjawisko jej sp�ycenia. Coraz wi�cejinformacji, ale coraz p�ytszych.Flash - jest to jednozdaniowa informacja, kt�ra po-przedza szczeg�owy opis zdarzenia. Ale je�eli ca�� infor-macj� sprowadzi si� do flash'�w - co zostanie? Potokwiadomo�ci, kt�ry b�dzie tylko og�usza�, st�pia� wra�li-wo��, usypia� uwag�.Jednozdaniowa informacja to cz�sto po prostu dezin-formacja. Oto pojawi�a si� wiadomo��: "Anguilla og�osiniepodleg�o��". Anguilla to ma�a. pi�kna wysepka naMorzu Karaibskim. Stara, brytyjska posiad�o��. Znalaz�si...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]