13. Kirk Risa - Kariera Pauli Trent, harlekinum, Harlequin Super Romance
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Risa Kirk
KARIERA PAULI TRENT
(Send No Regrets)
1
Paula Trent tak ostrożnie obliczyła konieczny czas, że w rezultacie przybyła na miejsce zbyt wcześnie. Zaparkowała swego stareńkiego volkswagena na parkingu przed imponującym budynkiem banku Hennessey w centrum Oklahoma City. Wyszła z domu na tyle wcześnie, żeby z całą pewnością przybyć do banku punktualnie. Należy przestrzegać form, zwłaszcza jeśli zamierza się prosić o pieniądze. Paula w żadnym wypadku nie chciała spóźnić się na to spotkanie. Teraz jednak pozostało jej dziesięć minut, w czasie których mogła tylko kręcić się nerwowo na siedzeniu, powtarzać w kółko starannie przygotowane przemówienie i stopniowo coraz bardziej tracić spokój i opanowanie. Co będzie, jeśli bank odmówi?
Nie, na pewno się zgodzą – zapewniła się w duchu i zatarła zimne dłonie. Pochyliła głowę i zerknęła na stojący przed nią bank. Budynek z cegły sprawiał solidne wrażenie.
Ale co zrobi, jeśli bank odmówi?
Nie, to niemożliwe – powtórzyła w myślach. Pożałowała, że nie wzięła z domu gumy do żucia albo jakiegoś syropu. Potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej przełknąć rosnącą w gardle twardą grudę.
A może powinna po prostu zapalić silnik, uciec stąd i udawać, że nigdy tu nie przyjechała? Teraz, gdy pozostało jej już tylko parę minut, Paula pomyślała, że idea spotkania z bankierem była zupełnym szaleństwem. Skoro sam widok banku budził w niej popłoch, co będzie, gdy dojdzie do rozmowy z jego prezesem?
Co też mi przyszło do głowy? – wyrzucała sobie ulegając nagłej depresji. Produkcja i sprzedaż herbatników i ciastek jeszcze niedawno wydawała się jej dobrym sposobem na zarabianie pieniędzy, ale teraz czuła się jak dziecko, stojące w sobotę przed sklepem z pudełkiem ciastek i nabazgranym flamastrem napisem „Domowe ciasteczka, tylko dziesięć centów sztuka”.
Paula skrzywiła się niechętnie i wyprostowała na siedzeniu. Pomyślała, że jeśli dalej będzie się tak zachowywać, to rozklei się zupełnie. Przecież już setki razy szczegółowo rozważała swoje plany. Wiedziała, co ma zrobić. Teraz musiała tylko wziąć się w garść i zrealizować plan.
Łatwiej powiedzieć, niż zrobić – mruknęła do siebie i znowu zatarła dłonie. Palce zdrętwiały jej z pewnością nie tylko z powodu rześkiej temperatury. O tej porze roku pogoda w Oklahomie może zmienić się w ciągu paru minut. Paula miała nadzieję, że niezła aura utrzyma się jeszcze przez parę tygodni. Dla realizacji swych planów powinna wykorzystać wszystkie pogodne dni, jakie pozostały do nadejścia jesieni.
Po chwili oderwała się od tych rozmyślań i przypomniała sobie, po co tu przyjechała. Powinna już wysiąść i pójść do banku. Zerknęła jeszcze w lusterko wsteczne, żeby sprawdzić jak wygląda. Gdy zobaczyła blade policzki i przestraszone oczy, od razu odwróciła lusterko. Mimo starannego makijażu każdy mógł dostrzec jej bladość i brak pewności siebie. Pomyślała, że jeśli będzie jeszcze dłużej zwlekać, to zabraknie jej odwagi, żeby udać się na rozmowę.
No cóż, muszę przez to przejść, niezależnie od tego, czy mam ochotę, czy też nie – pomyślała Paula. Mimo obaw, nie mogła po prostu uciec, zbyt wiele zależało od tej rozmowy. Powtórzyła sobie, że wystarczy, jeśli ograniczy się do dobrze zapamiętanych faktów. Jeśli prezes roześmieje się jej w twarz i powie, że nikt jeszcze nie żył ze sprzedaży herbatników, to wystarczy przypomnieć mu o Maggie Rudkin, właścicielce Pepperidge. Jeśli natomiast uznają za głupią kurę domową, która z nudów wymyśla zwariowane koncepcje, wtedy trzeba będzie mu wyjaśnić, jak bardzo się myli.
Myśląc o tym Paula nieświadomie zacisnęła usta. O tak, mogłaby opowiedzieć panu bankierowi o paru sprawach. Z całą pewnością nie była znudzoną kurą domową. Randy odszedł od niej rok temu, zaraz po ósmej rocznicy ślubu. Od tego dnia Paula przestała mieć normalny dom.
Również nigdy się nie nudziła. Przez całe dorosłe życie zawsze gdzieś pracowała, ale parę miesięcy temu biuro pośrednictwa w handlu nieruchomościami, gdzie była sekretarką, zostało zamknięte. Paula straciła pracę. Przedtem chodziła do szkoły wieczorowej, chciała zdać egzamin i zdobyć licencję pośrednika, ale i z tego musiała zrezygnować. Bez pracy i męża, który pomagał płacić rachunki, nie mogła już sobie pozwolić na czesne. Wszystko to dlatego że Randy – jak to on powiedział? – czuł się stłamszony.
Teraz, jak Paula wiedziała od swego adwokata, Randy korzystał ze swobody w Kalifornii. Pojechał tam zrobić fortunę, ale, zdaje się, niewiele z tego wyszło. Paula podejrzewała, że Randy bardzo się zdziwił, gdy przekonał się, że w Kalifornii pieniądze nie leżą na ulicach, a za to pełno jest ludzi szukających pracy.
Paula nie potrafiła zdobyć się na to, żeby mu choć trochę współczuć. Sama również musiała znaleźć pracę. Gdy odkryła, że Randy wziął ze sobą wszystkie pieniądze, nie wpadła bynajmniej w panikę. Czuła wściekłość, ale nie przerażenie. Powiedziała sobie wtedy, że ma przecież pracę. Nawet gdy straciła posadę, wciąż zachowywała pogodę ducha. Była młoda – trzydzieści dwa lata to jeszcze nie starość – i nie obawiała się pracy. Nie miała wątpliwości, że znajdzie zajęcie.
Niestety, mimo długich poszukiwań Paula nie znalazła żadnej pracy. Gdy przeglądanie ogłoszeń w gazetach nie doprowadziło do niczego, poszła do Biura Pośrednictwa Pracy. Niestety, jakoś zawsze tak się składało, że albo była zbyt dobra, albo nie dość wykwalifikowana na wszystkie wolne posady. W końcu zaproponowano jej miejsce kelnerki w jakimś podrzędnym barze. W tym momencie Paula była już tak zdesperowana, że natychmiast pognała do tego baru, przerażona, że ktoś może ją ubiec.
Niestety, tak się właśnie stało. Paula potrzebowała pracy, aby zarobić na życie, a dziewczyna, która ją uprzedziła, chciała zarobić na modne ciuchy. Paula poznała tę pyskatą nastolatkę. Okazało się, że to siostrzenica właściciela. Dziewczyna uśmiechnęła się współczująco, po czym stwierdziła, że rodzina jest ważniejsza niż ludzie z ulicy. W tym momencie Paula wpadła w panikę.
– Nie martw się, moja droga – pocieszyła ją babcia Heddy. – Jakoś to będzie.
Paula kochała babcię, która zazwyczaj wykazywała mnóstwo zdrowego rozsądku. Tym razem jednak zabrakło jej wiary w stare porzekadła. Jej sytuacja stawała się coraz bardziej ponura. Pracując w biurze pośrednictwa, nie zdołała wiele zaoszczędzić, a z odprawy też niewiele już pozostało. Co więcej, wprawdzie Heddy wydawała się zdrowa, ale miała już osiemdziesiąt dwa lata i Paula musiała liczyć się z poważnymi wydatkami na lekarzy.
Przypomniała sobie, jak rok temu babcia zachorowała na bronchit. Wyszła z tego dość szybko, ale przedtem Paula przeżyła koszmary z powodu niebezpieczeństwa zapalenia płuc. Nie miała pojęcia, co by zrobiła, gdyby Heddy musiała pójść do szpitala. Babcia nie miała żadnego ubezpieczenia. Paula czuła się za nią odpowiedzialna, ponieważ poza sobą nie miały nikogo innego na świecie. Rodzice Pauli zmarli pięć lat temu, w odstępie zaledwie kilku miesięcy, a jej jedyny brat został zabity przez pijanego kierowcę w dniu swoich dwudziestych pierwszych urodzin. Gdyby Paula nie mogła zaopiekować się babcią, nikt by jej nie zastąpił. Niestety, bez pracy i bez perspektyw znalezienia posady, przyszłość Pauli nie wyglądała różowo.
Właśnie wtedy przyszło jej do głowy, że mogłaby piec i sprzedawać ciasteczka. Wszyscy znajomi przepadali za jej ciastkami i często prosili, aby upiekła im coś na rozmaite okazje, na przykład przyjęcia lub wesela. Paula zawsze z przyjemnością spełniała te życzenia i nigdy nie przyszło jej do głowy żądać za to zapłaty. Czułaby się okropnie zakłopotana. Jednak po dwóch miesiącach bez pracy nie mogła już sobie pozwolić na taki luksus jak duma. Wciąż myślała o tym, co pocznie, jeśli przydarzy się jakieś nieszczęście i nie będzie w stanie pomóc Heddy.
Z powodu niepokoju i depresji Paula zaczęła cierpieć na bezsenność. Nocami chodziła z kąta w kąt, zupełnie tak samo, jak po odejściu Randy’ego. Wtedy długo starała się zrozumieć, dlaczego i z czyjej winy rozpadło się ich małżeństwo. Te spekulacje nie doprowadziły do niczego, a wkrótce potem Paula dowiedziała się, że Randy chce rozwodu. Bez wahania przystała na to. Nigdy nie zgodziłaby się na jego powrót, nie potrafiłaby mu wybaczyć odejścia. Po długich i jałowych nocnych rozważaniach pozew właściwie sprawił jej ulgę.
Paula straciła pracę w momencie, gdy wreszcie przyszła do siebie i znowu zaczęła normalnie sypiać. Miała wrażenie, że te dwa nieszczęścia zlały się w jedno. Nim na dobre przywykła do myśli, że jej małżeństwo legło w gruzach, musiała zająć się bardziej praktycznymi kłopotami, jak na przykład perspektywą utraty domu i brakiem pieniędzy na ubezpieczenie samochodu.
Heddy, oczywiście, starała się pomóc wnuczce, ale jej możliwości były bardzo ograniczone. Nie miała wiele pieniędzy, a nawet gdyby było inaczej, Paula nigdy nie zgodziłaby się wziąć od niej ani grosza. Według niej, to ona powinna zajmować się babcią, a nie odwrotnie. To ona była młoda i silna, i do niej należało znalezienie rozwiązania.
W końcu wpadła na właściwy pomysł. Podczas kolejnej bezsennej nocy przyszło jej do głowy, że mogłaby piec i sprzedawać ciasteczka. W ciągu kilku następnych nocy obmyśliła wszystkie szczegóły i w końcu zdecydowała się sprawdzić, jak babcia oceni jej plan.
– To wspaniały pomysł, Paula! – wykrzyknęła entuzjastycznie Heddy. – Pieczesz najlepsze ciastka w całym mieście i masz głowę na karku! Na pewno ci się uda.
– Nie jestem ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]