1408, Big Pack Books txt, 1-5000
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Clive BarkerGRAFFITI �MIERCIPodobnie jak pi�kno budowy klasycznej tragedii nic a nic nie obchodzi ludzi w niej cierpi�cych, tak ogl�dana z lotu ptaka doskona�o�� kszta�t�w osiedla Spector Street by�a oboj�tna jego mieszka�com. Ma�o co przykuwa�o wzrok albo pobudza�o wyobra�ni� spaceruj�cych ponurymi kanionami, przechodz�cych mrocznymi uliczkami od jednego szarego betonowego sze�cianu do nast�pnego. Te kilka m�odych drzewek, kt�re posadzono na skwerkach, ju� dawno zosta�o okaleczone i wyrwane. Trawie, cho� wybuja�ej, stanowczo zbywa�o na soczystej zieleni.Bez w�tpienia to osiedle oraz dwa s�siednie by�y niegdy� marzeniem ka�dego architekta. Bez w�tpienia urbani�ci szlochali ze szcz�cia nad projektem, kt�ry upycha� trzysta trzydzie�ci sze�� os�b na hektarze powierzchni i jeszcze m�g� poszczyci� si� placem zabaw dla dzieci. Z pewno�ci� przy budowie Spector Street zbito niejedn� fortun� i wielu pozyska�o s�aw�, a na jego otwarciu m�wiono, i� stanie si� wzorcem, wed�ug kt�rego wznoszone b�d� wszystkie przysz�e osiedla. Lecz plani�ci - wyp�akawszy �zy, sko�czywszy przemowy - zostawili osiedle samemu sobie; architekci mieszkali w odrestaurowanych gregoria�skich kamienicach po drugiej strome miasta i pewnie nigdy nie postawili tutaj stopy.A nawet gdyby tak si� sta�o, nie popsu�oby im samopoczucia zdewastowanie osiedla. Ich dzie�o (mieli prawo argumentowa�) by�o r�wnie pi�kne, co zwykle: kszta�ty niezr�wnanie dok�adne, proporcje doskonale wyliczone. To ludzie zniszczyli Spector Street. Co do tego nie by�o dw�ch zda�. Helen rzadko widywa�a w mie�cie r�wnie doszcz�tnie zdewastowane miejsca. Lampy zosta�y pot�uczone, a parkany ogr�dk�w le�a�y na ziemi. Samochody - z kt�rych uprzednio usuni�to silniki i ko�a, a nast�pnie spalono nadwozia -sta�y blokuj�c wjazdy do gara�y. W jednym z podw�rek trzy czy cztery mieszkania na parterze strawi� doszcz�tnie ogie�, a ich okna i drzwi zabito deskami oraz pogi�tymi, metalowymi okiennicami.Jednak du�o bardziej intryguj�ce by�y graffiti. W�a�nie aby je obejrze� Helen przysz�a tutaj, zach�cona opowie�ci� Archiego i - trzeba przyzna� - nie czu�a si� rozczarowana. Trudno by�o uwierzy�, ogl�daj�c ca�e mn�stwo r�norakich rysunk�w, imion, przekle�stw i hase�, kt�re wyskrobano i wymalowano szprejem na ka�dej dost�pnej cegle, i� Spector Street liczy sobie zaledwie trzy i p� roku. �ciany, swego czasu tak dziewicze, teraz by�y niemi�osiernie pobazgrane, tak, �e Miejskie Przedsi�biorstwo Oczyszczania nie mog�o nawet marzy� o doprowadzeniu ich do pierwotnego stanu. Warstwa wapna, kt�ra mia�aby pokry� t� kakofoni� obraz�w, dostarczy�aby jedynie "pisarzom" �wie�ego i daleko bardziej n�c�cego pod�o�a dla zaznaczenia swojej obecno�ci.Helen by�a w si�dmym niebie. W kt�r�kolwiek stron� by si� obr�ci�a, wsz�dzie wida� by�o nowe materia�y do jej pracy dyplomowej: "Graffiti - symptomy miejskiej rozpaczy". By� to problem, kt�ry ��czy� oba jej najbardziej ulubione przedmioty - socjologi� i estetyk�. Spaceruj�c po osiedlu, zacz�a si� zastanawia�, czy z tego zagadnienia, obok pracy, magisterskiej, nie powstanie r�wnie� ksi��ka. Chodzi�a od podw�rka do podw�rka, zapisuj�c ca�e mn�stwo co bardziej interesuj�cych bazgro��w i notuj�c ich po�o�enie. Nast�pnie cofn�a si� do samochodu po aparat oraz statyw i wr�ci�a w najciekawsze miejsca, aby sporz�dzi� fotograficzn� dokumentacj� �cian.Zaj�cie przyprawia�o o dreszcze. Nie by�a profesjonalnym fotografem, a po p�nopa�dziemikowym niebie chmury p�dzi�y w najlepsze, nieustannie zmieniaj�c nat�enie �wiat�a padaj�cego na ceg�y. Podczas gdy mordowa�a si� z ustawieniem w�a�ciwego czasu na�wietlania, aby skompensowa� ci�g�e zmiany o�wietlenia, jej palce stawa�y si� coraz sztywniejsze, cierpliwo�� coraz to mniejsza. Lecz nie poddawa�a si� mimo wszystko, pchana pr�n� ciekawo�ci� przechodnia. Tyle jeszcze zosta�o do utrwalenia. Przypomina�a sobie ci�gle, �e obecne niewygody zwr�c� si� z nawi�zk�, kiedy poka�e zdj�cia Trevorowi, kt�rego sceptycyzm co do sensowno�ci projektu widoczny by� doskonale od samego pocz�tku.- Napisy na �cianach? - powt�rzy� u�miechaj�c si� p�g�bkiem, w ten sw�j irytuj�cy spos�b. - To ju� by�o setki razy.Oczywi�cie to prawda, jakkolwiek nie do ko�ca. Rzecz jasna na temat graffiti napisano uczone dzie�a nafaszerowane socjologicznym �argonem w stylu: "urbanistyczna alienacja" czy "kulturalna dyskryminacja". Lecz Helen pochlebia�a sobie, i� odnajdzie po�r�d tych bazgro��w co�, co umkn�o uwadze poprzednich badaczy: mo�e jak�� prawid�owo��, kt�rej mog�aby u�y� jako osi dla swej pracy. Jedynie energiczne katalogowanie i por�wnywanie zwrot�w oraz rysunk�w mog�o ujawni� tak� zale�no��. I st�d w�a�nie waga tych fotografii. Tyle r�k odcisn�o tu swe pi�tno; tyle umys��w pozostawi�o tu swe, niejednokrotnie banalne, znaki. Gdyby potrafi�a odnale�� jaki� wzorzec, jaki� dominuj�cy motyw, praca spotka�aby si� z prawdziwym zainteresowaniem. A tym samym i jej autorka.- Co robisz? - spyta� g�os dobiegaj�cy zza plec�w. Obr�ciwszy si�, porzucaj�c spekulacje, ujrza�a m�od� kobiet� z w�zkiem stoj�cym na chodniku za ni�. Wygl�da na zm�czon� - pomy�la�a Helen i zatrz�s�a si� z zimna. Dziecko w spacer�wce p�aka�o cicho, brudnymi palcami �ciskaj�c kurczowo pomara�czowego lizaka i rozpakowan� tabliczk� czekolady. Br�zowa masa i resztki galaretek znaczy�y prz�d jego kurteczki.Helen pos�a�a kobiecie w�t�y u�miech; tamta wygl�da�a, jakby bardzo go potrzebowa�a.- Fotografuj� �ciany - odpar�a, jakkolwiek by�o z pewno�ci� ca�kiem oczywiste co robi.Kobieta - mo�e mie� najwy�ej dwudziestk�, zawyrokowa�a Helen - zapyta�a: - To znaczy te �wi�stwa?- Napisy i rysunki - wyja�ni�a Helen. A potem doda�a - tak, te �wi�stwa.- Jeste� z zarz�du osiedla?- Nie, z uniwersytetu.- Okropno�� - rzek�a kobieta. - Spos�b w jaki to robi�, I to nie tylko dzieciaki.- Nie?- Doro�li faceci. Doro�li te�. G�wno ich wszystko obchodzi. Robi� to w bia�y dzie�. Mo�na ich zobaczy�... w bia�y dzie�.Spojrza�a na dziecko, kt�re ostrzy�o swego lizaka o ziemi�. -Kerry ! - upomnia�a go, lecz ch�opczyk nie zwraca� na ni� uwagi.- Chc� to wszystko zamalowa�? - spyta�a.- Nie mam poj�cia - odpar�a Helen i wyja�ni�a ponownie: -Jestem z uniwersytetu.- Och! - zdziwi�a si� kobieta, jak gdyby us�ysza�a co� nowego.- Wi�c nie masz nic wsp�lnego z Zarz�dem ?- Nie.- Niekt�re s� wulgarne, co? Naprawd� okropne. Gdy na nie patrz�, czuj� si� zak�opotana.Helen potakn�a, rzucaj�c okiem na ch�opczyka w spacer�wce. Kerry postanowi� przezornie w�o�y� sobie lizaka do ucha.- Przesta�! - rozkaza�a matka i pochyli�a si�, aby da� mu po �apkach. Klaps, w istocie bezbolesny, pobudzi� dzieciaka do p�aczu. Helen skorzysta�a z okazji i zaj�a si� na powr�t zdj�ciami. Jednak kobieta nadal mia�a ochot� na pogaw�dk�.- Mo�na si� na nie natkn�� nie tylko na zewn�trz - powiedzia�a.- Przepraszam? - spyta�a Helen.- W�amuj� si� do pustych mieszka�. Zarz�d pr�bowa� je jako� zabezpiecza�, ale nic z tego nie wysz�o. W�amuj� si� i tak. U�ywaj� ich jako toalet i wypisuj� te �wi�stwa na �cianach. Rozpalaj� r�wnie� ogniska. Potem nikt ju� nie mo�e si� do takiego mieszkania wprowadzi�.Opis pobudzi� ciekawo�� Helen. Czy graffiti na wewn�trznych �cianach r�ni� si� zasadniczo od tych tutaj? Zagadnienie by�o na pewno warte sprawdzenia.- Znasz takie miejsca gdzie� tu w pobli�u?- To znaczy puste mieszkania?- Z graffiti.- Zaraz ko�o nas jest jedno czy dwa - przypomnia�a sobie kobieta. - Mieszkam na Butfs Court.- Mo�e mog�aby� mi je pokaza�? - spyta�a Helen. Kobieta wzruszy�a ramionami. - A tak w og�le nazywam si� Helen Buchanan.- Anne-Marie - zrewan�owa�a si� tamta.- By�abym bardzo wdzi�czna, gdyby� mog�a zaprowadzi� mnie do jednego z tych pustych mieszka�.Anne-Marie by�a nieco zbita z tropu entuzjazmem Helen i wcale nie usi�owa�a tego kry�. Ponownie wzruszy�a ramionami i powiedzia�a: - Nie ma tam zbyt wiele do ogl�dania. Po prostu jeszcze troch� takich samych bazgro��w.Helen zebra�a sw�j sprz�t i ruszy�y razem, rami� w rami�, przez skrzy�owanie dziel�ce dwa s�siednie skwery. Cho� osiedle by�o niskie - budynki liczy�y najwy�ej pi�� pi�ter - wszystkie bloki razem wzi�te sprawia�y upiorne, klaustrofobiczne wra�enie. Uliczki i klatki schodowe stanowi�y marzenie ka�dego bandyty: mn�stwo �lepych zau�k�w i kiepsko o�wietlonych alejek. Zsypy na �mieci -kominy, do kt�rych mieszka�cy g�rnych pi�ter mog� wrzuca� torby z odpadkami - dawno ju� zosta�y zabetonowane, z uwagi na �atwo�� z jak� wznieca� si� w nich ogie�. Teraz plastikowe torby ze �mieciami pi�trzy�y si� na uliczkach. Wiele rozdartych zosta�o przez bezpa�skie psy, a zawarto�� rozrzucona po ziemi. Zapach, mimo ch�odnej pory, by� bardzo nieprzyjemny. W �rodku lata musi by� nie do wytrzymania.- Mieszkam tam po drugiej stronie - wyja�ni�a Anne-Marie, wskazuj�c na jedno z mieszka�. - To tamto z ��tymi drzwiami. -Potem pokaza�a przeciwn� stron� podw�rza. - Pi�te albo sz�ste mieszkanie od ko�ca - wyja�ni�a. - Dwa z nich zwolni�y si�. B�dzie ju� par� �adnych tygodni. Jedna z rodzin przeprowadzi�a si� na Ruskin Court; druga czmychn�a w �rodku nocy.To rzek�szy obr�ci�a si� plecami do Helen i pchn�a chodnikiem wok� skweru w�zek z Kerrym, kt�ry w�a�nie poch�oni�ty by� zlizywaniem �liny z lizaka.- Dzi�kuj� - zawo�a�a za ni� Helen. Anne-Marie obr�ci�a si� na chwil�, lecz nie odpowiedzia�a. Z rosn�cym zaciekawieniem, Helen ruszy�a wzd�u� rz�du po�o�onych na parterze mieszkanek. Wiele, cho� zamieszkanych, wcale nie sprawia�o takiego wra�enia. Zas�ony w oknach by�y szczelnie zaci�gni�te. Na schodkach nie sta�y butelki po mleku, nie by�o te� zabawek porzuconych w po�piechu przez dzieci. W�a�ciwie �adnych �lad�w �ycia. Graffiti by�o jednak wi�cej i, co szokuj�ce, zosta�y powypisywane szprejem na drzwiach zaj�tych mieszka�. Po�wi�ci�a im tylko przelotne spojrzenie. Po cz�ci dlatego, i� obawia�a si�, aby kt�re� z drzwi nie otworzy�y si� kiedy ona b�dzie ogl�da�a obsceniczne rysunki. G��wn� jednak przyczyn� po�piechu by�a ch�� ujrzenia, co za rewela...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]